sobota, 7 stycznia 2017

Drzewo (nie)doskonałe

O swojej fascynacji drzewami pisałam już wcześniej (Dąb Fabrykant). Tym razem chcę wam opowiedzieć o nietypowym "drzewie", które rośnie przy jednej z ulic w centrum Łodzi. Rośnie w chodniku, przytulone do ściany jednopiętrowego budynku.
Łódź Kilińskiego 101
Wszystkie zdjęcia zrobiłam w ostatnim dniu grudnia. Czy coś was zastanawia, zadziwia podczas oglądania tych kadrów? Na przykład to, że mimo zimy widzicie bujne zielone liście? To nie żaden Photoshop. Dobrze widzicie. Rozwiązanie zagadki staje się możliwe po obejrzeniu liści z bliska. Przecież to nie żadne drzewo, tylko bluszcz! - wiecznie zielone pnącze.
Łódź Kilińskiego 101
Przedstawiam wam kwitnący bluszcz pospolity (Hedera helix), który dorósł do rzadko spotykanych u tego gatunku rozmiarów. Od 1991 roku jest pomnikiem przyrody. Jego pęd główny ma ok 50 cm obwodu a samo pnącze - ok. 7 m wysokości! To, że jest okazem kwitnącym też stanowi o jego wyjątkowości. Bluszcz pospolity bowiem rzadko zakwita. Zazwyczaj tylko stare okazy wysoko wspinające się, obsypują się kwiatami.
Łódź Kilińskiego 101
Bluszcz pospolity w Polsce jest gatunkiem prawnie chronionym. W sprzyjających warunkach może żyć nawet 400-500 lat. Łódzki okaz został prawdopodobnie posadzony w 1916 roku. Przetrwał wiele srogich zim i jak widać ma się dobrze. Mam nadzieję, że spokojnie dożyje tych czterystu lat i nadal będzie zachwycał kolejne pokolenia łodzian. Jeśli chcielibyście zobaczyć pnącze na własne oczy wystarczy wybrać się na ul. Kilińskiego 101 (park im. H. Sienkiewicza). Warto, szczególnie o tej porze roku.

2 komentarze:

  1. Te drzewa bluszczowe w Łodzi robią wrażenie :) Ja kojarzę takie gdzieś w okolicach ul. Gdańskiej... ale dokładnej lokalizacji nie pamiętam niestety, może ty skojarzysz? Było jeszcze większe niż to które pokazujesz i bardzo regularnie formowane w spłaszczoną kulę (w sensie korona). Rosło na niewysokim budynku należącym do którejś z uczelni, wydaje mi się, że do UŁ. Pamiętam, że ten budynek był odrestaurowywany i w tym czasie najpierw tynkowali wokół rośliny, a potem jednak ją zdjęli. Co było potem to już się nigdy nie dowiedziałam, ale nie podejrzewam żeby usunęli ten bluszcz. Od tego czasu mógł już wytworzyć niezłą masę zieleni :) Kojarzysz może takie miejsce? Budynek miał tylko parter i pierwsze piętro i był położony zaraz przy ulicy (ale za ogrodzeniem), a w głębi był już sporych rozmiarów typowy dla Łodzi pałac. Pytam kogo mogę, więc jak zobaczyłam taki post u Ciebie... sama rozumiesz :)

    Pozdrawiam

    Jankosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, zaintrygowałaś mnie swoim pytaniem a ponieważ nie bardzo wiedziałam, o które miejsce może chodzić (na Gdańskiej jest duuużo pałaców) rozpoczęłam poszukiwania. W wolnej chwili proszę zerknij w Google Maps na adres Gdańska 107 (koniecznie włącz opcję Street View). Jest budynek UŁ, jest pałac w głębi za ogrodzeniem a przy samej ulicy niewielki jednopiętrowy budynek. Czy o to miejsce ci chodziło? Niestety na zdjęciach nie widać bluszczu. Jeśli to jest to miejsce, to gotowa jestem tam przejechać się z aparatem i sprawdzić osobiście :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i Twój komentarz. Postaram się odpowiedzieć Ci najszybciej, jak to możliwe. Tymczasem zapraszam do regularnego odwiedzania bloga. Rozgość się i czuj się jak u siebie. Monika