czwartek, 30 listopada 2017

Ogród pod Chmurką

Marzenia. Od nich zazwyczaj wszystko się zaczyna. Od pragnień tak silnych, że często człowiekowi nie pozostaje nic innego jak zakasać rękawy i zacząć działać. Są nieodłącznym aspektem ludzkiego życia i jego siłą napędową. Dają nam wiarę, nadzieję, cel w życiu. Są ucieczką od szarej rzeczywistości. Dodają smaku i koloru życiu. Bez marzeń ludzkie życie byłoby przygnębiająco ubogie. Odwaga, by je realizować, jest równie ważna, co same marzenia. Bohaterka dzisiejsza wpisu jest tego doskonałym przykładem. Nie boi się marzyć i ma dość odwagi, by spełniać swoje pragnienia.  Zapraszam na post o niezwykłym „Ogrodzie pod Chmurką” oraz o jego właścicielce - Marii Chmurze. 

BIESZCZADY MÓJ DOM


Kto nie chciałby rzucić wszystkiego i wyjechać w Bieszczady?

Znacie kogoś takiego? Maria miało to szczęście, że nie musiała niczego rzucać. Urodziła się w Bieszczadach i od zawsze wiedziała, że tylko tu może mieszkać, pracować i że nigdzie indziej na świecie nie będzie bardziej szczęśliwa. Jak twierdzi „za bardzo kocha ten niezwykle malowniczym region Polski, gdzie wolniej płynie czas a wspaniała natura jest na wyciągnięcie ręki”, by szukać szczęścia gdzieś indziej. Bieszczady dają jej „poczucie swobody i przestrzeni”. Dorastała na wsi. To właśnie wieś ukształtowała jej „charakter, nauczyła pracowitości, pokory, szacunku do ziemi, oraz miłości do zwierząt i przyrody”. Maria z rozrzewnieniem wspomina swoje dzieciństwo - „zapach pieczonego chleba, smak poziomek w śmietanie, ciepłego mleka prosto od krowy i szelest zbieranego siana”... 

Inną wielką miłością Marii są konie. Kiedy nadszedł moment założenia rodziny, wspólnie z mężem rozpoczęła poszukiwania działki wystarczająco dużej, by kiedyś w przyszłości móc cieszyć się towarzystwem tych niezwykle pięknych zwierząt. Udało się. Kilkanaście lat temu, niedaleko Sanoka, państwo Chmurowie nabyli dużą działkę o pow. 1,8 ha położoną na wzgórzu. Od okolicznych mieszkańców dowiedzieli się, że „w latach 60. i 70. był tam duży punkt skupu lnu i że miejsce to nazywane jest Lnianką”. Nie uprawiana przez 50 lat ziemia okazała się mieć III klasę żyzności. Państwo Chmurowie, żeby wiedzieć „z czym mają do czynienia, zanim cokolwiek zaczęli robić, oddali próbki ziemi do analizy, która wykazała, że gleba ma strukturę piaszczysto–gliniastą, o odczynie kwaśnym (pH 4,9)”. Nie było więc źle.

OGRÓD POD CHMURKĄ


Ogród wraz z domem i stajnią zajmują działkę o powierzchni 30 arów (3.000 m kw.); na 10 arach założono sad i warzywnik. Na pozostałej części gruntów zostały wytyczone pastwiska dla koni. Jak wspomina Maria kiedy budowa domu ruszyła pełną parą, nie myślałam nawet o tym, jak będzie wyglądała przestrzeń wokół domu. Jedyne co było pewne to szpaler z żywotników, który miał chociaż trochę zminimalizować skutki silnie wiejących tu wiatrów. Myślałam też o jakiś krzewach, iglakach i dużym trawniku, o czymś, co nie wymaga dużych nakładów pracy i czasu. Od początku chcieliśmy z mężem stworzyć miejsce przyjazne i bezpieczne dla dzieci. Otoczenie miało być nie tylko przyjemne dla oka, ale również praktyczne. Myśli o nasadzeniach pojawiły się dopiero wtedy, gdy zakończyły się prace ziemne wokół domu. Wiosnę 2014 roku można uznać za początek mojej przygody z ogrodem. Zakasałam rękawy, posadziłam tuje szmaragd i zasiałam trawę odporną na deptanie.

tak wyglądały początki ogrodu

Długie jesienne i zimowe wieczory Maria wykorzystuje na szukanie inspiracji w Internecie. Dziś z uśmiechem na twarzy wspomina swoje pierwsze zakupy w szkółkach i nasadzenia, kiedy to jedyną zasadą, jaką się kierowała przy wyborze roślin, było „byle szybko urosło i wypełniło pustki”. I tak w jej koszyku lądowały przede wszystkim krzewy, wierzby i iglaki. Dzisiaj jest już bardziej świadoma swoich wyborów. Ja mówi: „roślin początkowo sadziłam dużo, większość intuicyjnie i bez jakieś większej koncepcji. W miarę wzrostu mojej ogrodniczej świadomości zaszła potrzeba tworzenia kompozycji, grupowanie roślin, chociażby kolorami. Zaczęłam myśleć pod kątem tworzenia czegoś ciekawego dla oka, spójnego, by rośliny się uzupełniały wzrostem, pasowały kolorystycznie i były zbliżone wymaganiami"

Zapadła decyzja, by wytyczone wcześniej, proste i regularne rabaty, poszerzyć i zmienić ich kształt na mniej formalny. Zabieg ten w znacznym stopniu ułatwił Marii koszenie trawy. Sam trawnik od rabat został oddzielony betonową kostką brukową – ten sposób ułożenia obrzeży w znacznym stopniu zapobiega przerastaniu trawy; można powiedzieć, że trzyma trawnik w ryzach.

moment zmiany kształtu rabat
Maria uwielbia hortensje. Ma ich w swoim ogrodzie ponad 180 szt. Najwięcej bukietowych i drzewiastych – około 120 szt. Ale jak opowiada „nie mogłam nie zauważyć też wyjątkowej urody hortensji ogrodowych. Mimo że są bardzo kapryśne mam ich całkiem sporo. Skupiam się jednak na odmianach niezawodnych, bardziej odporniejszych. Wyszukuję odmiany kwitnące na pędach jednorocznych, by zwiększyć szansę na ich zakwitnięcie. Ze względu na ich dużą ilość nie okrywam ich na zimę – wiem, że to loteria, ale będę próbować. Łatwo u mnie nie mają ze względu na duże nasłonecznienie, ale w miarę wzrostu drzewek i krzewów pojawia się też cień, więc wszystko idzie w dobrym kierunku. Ziemia w ogrodzie moim hortensjom wyjątkowo odpowiada, sadzę je bezpośrednio do ziemi i nie zakwaszam dodatkowo podłoża. Mimo to wszystkie odmiany hortensji ogrodowej cudnie kwitną na niebiesko — bez dodatkowych zabiegów”.


W ogrodzie pod chmurką swój raj mają również inne gatunki roślin. Oprócz hortensji do faworytów Marii należą jeżówki, rozchodniki okazałe, wszelakie trawy ozdobne i turzyce. Maria bardzo lubi je łączyć w kompozycjach. Jak mówi: „trawy idealnie wpisują się w tutejsze warunki, falując jak szalone na wietrze, dodają lekkości, dzięki nim widać, że ogród tętni życiem, szumi i działa kojąco”. 


Właścicielkę ogrodu przed rokiem zauroczyły również róże. Posadziła je w każdym wolnym miejscu ogrodu. Powstały też typowe różanki. Maria twierdzi, że „efekt wizualny jest jeszcze marny, bo są młodziutkie” i dlatego nie fotografuje ich zbyt często. „Z niecierpliwością czeka, aż róże się rozrosną i pokażą swe piękno”. Niemniej jednak niektóre z krzewów róż, już pokazują, na co je stać. 

różowy kolor róży pięknie podbija kolor ciemnych liści klonu palmowego - połączenie warte zapamiętnia

Ogród pod chmurką jest młodym założeniem. Posadzone przez właścicieli krzewy i drzewa są jeszcze niewielkie i mało widoczne. Jest ich jednak całkiem sporo. Są to m.in.: wierzby, świerki serbskie, jodły kalifornijskie, oliwniki, perukowce, pęcherznice kalinolistne, tawuły, kaliny, katalpy, klony, złotokapy, głogi oraz brzozy odmiany ‘Doorenbos’. Największym problem w ogrodzie są silnie wiejące wiatry. Z tego powodu Maria „unika form piennych drzewek i krzewów, a także stara się nie sadzić roślin nielubiących przeciągów, chociaż czasem i tak nie może się powstrzymać i sadzi na przekór zdrowemu rozsądkowi, bo co to za ogród bez magnolii czy klonu palmowego..."

Wyzwaniem są również chwasty. Ponieważ działka położona jest wśród łąk i pól, wiatr rozsiewa po ogrodzie całe mnóstwo nasion chwastów. Co roku z tego powodu trzeba odchwaszczać trawnik przy użyciu oprysku. By hamować wschody chwastów i ograniczyć parowanie wody Maria gęsto obsadza rabaty roślinami i ściółkuje je skoszoną trawą z trawnika. „O tę trawę rywalizują również jej konie, które czatują przy ogrodzeniu, gdy tylko usłyszą warkot silnika kosiarki”. Ogród nie posiada nawadniania; rośliny muszą radzić sobie same. Podlewane są jedynie przy długotrwałych suszach deszczówką ze studzienki zbiorczej. Inną zmorą w ogrodzie są krety i nornice, które „upodobały sobie korzenie jeżówek i potrafią zniszczyć cały system korzeniowy, uśmiercając tym samym roślinę”. W ramach walki z nornicami Maria dosadza co roku czosnki, a także zatrudniła do walki z nimi... dwa koty.


W tym rejonie kraju zimy często bywają ciężkie. Wiatr i śnieg potrafią usypać ponad metrowe zaspy, szczególnie na rabatach przy tujach. Dlatego też „już jesienią trzeba ogród oczyścić, krótko przyciąć rośliny, bo osiadająca zaspa potrafi wyłamać nawet grube pędy hortensji, jeśli zostawi się je z kwiatostanami”.


Przed domem na trawniku ozdobą są niewątpliwie dwa konie z brzozowych patyczków: Witek i Karuś oraz zabytkowy wóz. Właścicielka chętnie widziałaby tam jeszcze trochę strach ozdób w postaci np. drewnianych kół od wozu, może pługu konnego, starych naczyń czy narzędzi, lub mały płotek z zawieszonymi garnkami. Jak twierdzi: „wynika to chyba z uwielbienia wsi, na której się wychowała”. Z jednej strony zastanawia się, czy nie pokusić się o zrobienie przy wozie „małej, wiejskiej rabatki z pięknymi, kolorowymi jeżówkami”. Z drugiej nie chciałaby już zmniejszać trawnika i zabierać dzieciom miejsca do zabawy i do biegania. Na który wariant zdecyduje się Maria – czas pokaże.


JAK KONIE W GALOPIE


Skąd miłość do koni? „Jakiegoś wyjątkowego przełomu nie było, konie zawsze mnie fascynowały, podziwiałam je za łagodność, niezwykłą mądrość, bystre oko, oddanie człowiekowi” - odpowiada Maria. „Jak wspomniałam wcześniej, pochodzę ze wsi, gdzie konie zawsze pracowały w polu. Pamiętam jak dziś, gdy jako 5-6 – letnie dziecko wykradałam z piwnicy największego buraka i niosłam naszemu konikowi. Zawsze rżał cichutko z radości, gdy mnie widział, siadałam w żłobie i patrzyłam, jak chrupie. To były takie nasze chwile w milczeniu, patrzyliśmy na siebie ze wzajemnym uwielbieniem. Mimo że byłam malutka a on ogromnym koniem pociągowym, to nigdy nie zrobił mi najmniejszej krzywdy. Ja rosłam, miłość do koni rosła ze mną. Wtedy rodzice nie mieli możliwości finansowych, by wykupić mi jazdy konne, czy nawet dowozić do stadniny. Rzeczywisty kontakt z końmi miałam dopiero na praktykach szkolnych. Później były studia w Lublinie na kierunku zootechnika o specjalności hodowla koni i jeździectwo. Los się jednak do mnie uśmiechnął i od 1,5 roku jestem szczęśliwą właścicielką 3 koni: hucuła i dwóch koni rasy kabardyńskiej. Konie są do własnego użytku pod siodło, ale chyba najbardziej do podziwiania — wystarczy mi ich obecność i mogę powiedzieć, że moje marzenia o koniach zostały spełnione. Koniska ciągle testują wytrzymałość ogrodzeń, zgryzają wszystko co dosięgną, nie oszczędziły nawet czubków świerków serbskich posadzonych wzdłuż ogrodzenia, czy pnącej się po zagrodzie trzmieliny. Myślę, że na obecną chwilę doszliśmy do porozumienia dzięki elektrycznemu pastuchowi. Koniki są jeszcze młode, więc mogę spokojnie zająć się ogrodem, zanim przyjdzie konieczność przygotowania ich do pracy pod siodłem. Trudno będzie pogodzić te dwie absorbujące pasje, ale myślę, że i tutaj wypracujemy jakiś kompromis. Na razie mam rewelacyjny nawóz organiczny do ogrodu!”.

rośnie kolejne pokolenie wielbicieli koni

OGRODOWE PLANY I MARZENIA

„Plany na przyszłość są ogromne – nudzić się na pewno nie będę” – opowiada Maria. „Ogród wymaga wszelakiej małej architektury: pergoli, podpór dla róż i pnączy, czy nawet ławki do siedzenia. Zawsze mówiłam, że dopóki nie mam czasu, by usiąść w ogrodzie i po delektować się widokami, to nawet nie ma sensu ławki stawiać, ale już się wygospodarowały 3 miejsca na ławeczkę, więc może jednak koniec prac bliski… Ponadto potrzebne są alejki miedzy nowo powstałymi rabatami, bo na razie trzeba niestety chodzić po błocie. Przyszłościowo konieczne również będzie zagospodarowanie warzywnika. Największym jednak przedsięwzięciem będzie budowa altany i oczka wodnego, ale to plany wręcz kilkuletnie, bo jak to w życiu bywa, zawsze jest coś pilniejszego – np. w najbliższym roku budowa wiaty na siano dla koni. W tej chwili jest to naszym priorytetem”.

Maria uwielbia fotografować swój ogród, czemu absolutnie się nie dziwię
Każdy, kto choć trochę zajmuje się ogrodnictwem, wie, jak wielką sztuką jest tak zaprojektować i dobrać rośliny, by ogród zachwycał o każdej porze roku. „Ogród pod Chmurką” jest na najlepszej drodze, by taką doskonałość osiągnąć. Wystarcz popatrzeć na zdjęcia wykonane jesienią i zimą. Ogród wygląda wtedy jak z bajki.


Trudno rozstać mi się z tym uroczym miejscem i jego przesympatyczną właścicielką. Obie mogłybyśmy długo — jedna opowiadać o ogrodzie, druga nim się zachwycać. Z wielką przyjemnością pisałam ten artykuł, ale kiedyś trzeba go zakończyć. Ja zrobię to właśnie w tym miejscu, dziękując Marii, że mimo licznych obowiązków, znalazła czas by opowiedzieć o sobie i o swoim miejscu na ziemi. Jeśli czujecie niedosyt, mam dla Was dobrą wiadomość. Maria prowadzi fanpage na Facebooku pod nazwą „Ogród pod Chmurką”. Wystarczy polubić profil, by zawsze być na bieżąco z wszystkimi nowinkami w ogrodzie. Serdecznie Was do tego namawiam.

_______________________________
tekst: Monika Zawiślak i Maria Chmura
fotografie: Maria Chmura

wtorek, 21 listopada 2017

Prosta dekoracja jesienna

świecznik, dekoracja jesienna


Zatrzymać kolory jesieni.

Tak krótko w tym roku dane nam było cieszyć się polską złotą jesienią, że postanowiłam jakoś temu zaradzić. Wymyśliłam prostą dekorację w kolorach brązu, czerwieni i zieleni, by w zaciszu domu, choć jeszcze przez chwilę, nacieszyć oczy najpiękniejszymi kolorami jesieni. W pokoju, gdzie stoi stroik, od razu zrobiło się weselej. Mała rzecz a jaka zmiana! Zapraszam na króciutki wpis z cyklu - zrób to sam.

jesienna ozdoba na stół

Do wykonania jesiennej dekoracji użyłam:
  • wianka z witek brzozowych
  • suszonych mini dyń
  • żywych pędów zimozielonego bluszczu
  • suszonych gałązek z owocami dzikiej róży
  • kilku szyszek
  • oraz świec.
jesienna dekoracja na stół, świecznik

Wianek z gałązek brzozowych, mini dynie oraz gałązki dzikiej róży zakupiłam w sklepie dla florystów. Szyszki i kilka pędów bluszczu pozyskałam podczas spaceru w lasie. Przez krótką chwilę zastanawiałam się, czy nie użyć zamiast bluszczu gałązek ostrokrzewu, ale doszłam do wniosku, że z bluszczem będzie mniej zachodu - jest bardziej elastyczny. Świece kupiłam w sklepie znanej szwedzkiej sieciówki.

jesienna dekoracja

Wykonanie dekoracji zajęło mi dosłownie 20 minut. Ponieważ wianek opleciony jest cienkim drucikiem, wystarczyło pędy bluszczu oraz gałązki dzikiej róży przeciągnąć pod nim, a ich końcówki ukryć między gałązkami wianka. Do przymocowania małych, suszonych dyni i szyszek użyłam kleju na gorąco. Na koniec w środku ustawiłam kilka świeć i voilà! Jesienna dekoracja gotowa. 

jesienna dekoracja na stół, wieniec na drzwi

U mnie stroik stoi na niewielkim stoliku, ale równie fajnie będzie wyglądał na stole lub komodzie. Jeśli w tej formie nam się znudzi, zawsze można przywiązać do niego wstążkę i zawiesić go jako wieniec na drzwiach - tylko wtedy oczywiście już bez świec 😉. 

PS. Niedługo święta Bożego Narodzenia. Jeśli szukacie pomysłów na dekoracje świąteczne, to dobrze trafiliście. W zakładce DIY DOM znajdziecie m.in. pomysły na zrobienie małej choinki z łańcucha choinkowego oraz pięknego wianka z bombek. Aha, i jeszcze jedno. Będzie mi niezmiernie miło, jak w komentarzu pod postem dacie mi znać, czy jesienna dekoracja przypadła Wam do gustu.

czwartek, 16 listopada 2017

Moje roślinne odkrycia - cz. III

Kilka miesięcy temu, a konkretnie w lipcu, obiecałam Wam kolejny post z cyklu o moich roślinnych odkryciach. Lipiec się skończył, przyszedł sierpień, następnie wrzesień... Nie wiadomo kiedy nastał listopad. Długo kazałam Wam czekać, przyznaję. Biję się w pierś i przepraszam. Nie zapomniałam bynajmniej o złożonej obietnicy. Brak czasu też nie był tu przyczyną. Najzwyczajniej w świecie nie mogłam się zdecydować, o których roślinach chce Wam opowiedzieć. W końcu jednak powzięłam decyzję. Wybrałam kolejne trzy ciekawe (mam nadzieję) rośliny i cytując tytuł jednego filmu, notabene świetnego, pozwólcie iż stwierdzę, że lepiej późno niż później! 😉

Nie przedłużając, zapraszam do lektury.

ODKRYCIE 7. MODRAK SERCOLISTNY (Crambe cordifolia)

wysokie byliny, duża gipsówka,
modrak sercolistny najlepiej prezentuję się jako soliter
/źródło: pinterst.com i zetas.se/

Ktoś kiedyś określił modraka mianem gipsówki na sterydach. Uważam, że to bardzo trafne określenie. Modrak bowiem jest okazałą rośliną dorastającą do 1,2 - 1,8 m wysokości. Zakwita na przełomie czerwca i lipca burzą białych, drobnych i pachnących kwiatów. Ojczyzną modraka jest Kaukaz i niestraszne mu temp. do - 28 C; jest zatem w naszym kraju rośliną w pełni mrozoodporną. Lubi stanowiska słoneczne (lepiej kwitnie) z ziemią o odczynie lekko zasadowym lub obojętnym. Z racji swych pokaźnych rozmiarów ma spore wymagania co do składników odżywczych i wody. Jeśli chcemy cieszyć się dużą chmurą kwiatów modraka, już od wiosny należy systematycznie zasilać roślinę nawozami bogatymi w fosfor. Świetnie się tu sprawdzi nawóz do pomidorów. Można również przed posadzeniem rośliny zaprawić dołek kompostem i węglem drzewnym oraz kilka razy w roku podsypywać ziemię wokół modraka popiołem drzewnym, który jest naturalnym nawozem bogatym w m.in. wapń i fosfor. W czasie upałów nie należy żałować mu wody; jeśli będzie miał zbyt sucho, jego liście zaczną się kurczyć i cała roślina straci na urodzie. Sadząc modraka w ogrodzie lepiej wybrać mu miejsce osłonięte od wiatrów. Wprawdzie jego pędy są dość elastyczne i raczej się nie łamią, ale zwichrzona i pochylona przez wiatr roślina traci na swojej atrakcyjności. I jeszcze jedno. Liście modraka niestety często stają się stołówką dla ślimaków i larw bielnika kapustnika. Jeśli tylko zauważycie ślady żerowania na jego liściach, trzeba zdecydowanie wkroczyć z odpowiednim środkiem ochrony roślin, czyli mówiąc wprost, należy zastosować oprysk.

Przy okazji wspomnę Wam co nieco o spokrewniony z modrakiem sercolistnym modraku morskim (Crambe maritima). Modrak morski jest rośliną wieloletnią dziko rosnącą na plażach i wydmach wzdłuż atlantyckich wybrzeży Europy, nad Bałtykiem i Morzem Czarnym. Dorasta do 50-70 cm wysokości i charakteryzuje się dużymi liśćmi o wyjątkowym, niebieskozielonym kolorze. Modrak morski ma kwiaty mniej okazałe od swego kuzyna modraka sercolistnego, dlatego też, jeśli jest już sadzony w ogrodach, to właśnie ze względu na piękne, silnie pofałdowane liście lub po prostu jako... warzywo. Musicie bowiem wiedzieć, że modrak morski to kuzyn kapusty i w smaku ponoć (nie próbowałam) przypomina szparagi lub kalafior. 


byliny o zielononiebieskich liściach
niebieskozielone liście modraka morskiego
/źródło: cnpmai.net i thedangergarden.com/


ODKRYCIE 8. ITEA WIRGINIJSKA (Itea virginica)

biało kwitnące krzewy, niewysokie krzewy, krzewy ozdobne
itea wirginijska w porze kwitnienia
/foto: Kathy Diemer/

Itea wirginijska jest wolno rosnącym i niewysokim krzewem, pochodzącym z południowo-wschodnich rejonów Ameryki Północnej. Jej liście przypominają trochę liście wierzby, a nietypowe kwiaty w kształcie rurek i długości ok. 10 cm są barwy biało-kremowej. Pachną i są nektarodajne. Ten uroczy krzew lubi gleby żyzne, przepuszczalne, lekko wilgotne, o odczynie obojętnym lub lekko kwaśnym. Decydując się na posadzenie itei w ogrodzie, należy wybrać jej miejsce słoneczne lub lekko ocienione. W miejscu słonecznym będzie lepiej kwitła, jesienią zaś jej liście intensywniej przebarwią się na kolor czerwony. Należy jednak pamiętać, że im bardziej nasłonecznione stanowisko jej wybierzemy, tym częściej trzeba będzie ją podlewać. Szkółkarze zalecają, aby w pierwszy latach po posadzeniu krzewy itei okrywać na zimę. Na jednym z forów dyskusyjnych przeczytałam jednak, że w Polsce centralnej, mimo braku okrycia, krzewy nie przemarzają i wiosną bez problemów zakwitają (przełom maja i czerwca). Trzeba tu jednak wziąć pod uwagę fakt, że ostatnie zimy w naszym kraju do najsurowszych nie należały. Optowałabym jednak za okrywaniem. Tym bardziej że itea zakwita na pędach ubiegłorocznych i jeśli one przemarzną, krzew po prostu nie zakwitnie. Z tego samego powodu ewentualne przycięcie krzewu, należy przeprowadzać bezpośrednio po przekwitnięciu. W tym miejscu warto podkreślić, że itea nie wymaga cięcia. Sporadycznie można przeprowadzi taki zabieg w celu poprawienia pokroju rośliny. Rozmnożenie krzewu też nie jest trudne. Ponieważ itea rozrasta się na boki przez rozłogi, wystarczy odciąć odrosty korzeniowe i posadzić je w ziemi za nim wyschną. Najpopularniejsze odmiany itei wirginijskiej to: 'Henry Garnet' i 'Little Henry'.

niewysokie krzewy, biało kwitnące krzewy, krzewy o kwiatach pachnących
1. Itea odmiany Little Henry w porze kwitnienia 2. Itea odmiany Henry's Garnet jesienią z pięknie przebarwionymi liścmi
/źródło: pinterest.com i waysidegardens.com/

ODKRYCIE 9. Mukdenia Rossa (Mukdenia rossii)

rośliny do cienia
Mukdenia Rossa w porze kwitnienia
/źródło: florawonder.blogspot.com/

Jako ostatnią roślinę przedstawiam mukdenię. Jest to wolno rosnąca bylina o ciekawym ulistnieniu, kształtem przypominającym liście klonu. Mukdenia przywędrowała do nas z dalekich Chin i Korei. Dorasta do 30-40 cm wysokości i w naszym klimacie jest w pełni mrozoodporna. Wymaga stanowisk półcienistych i lekko wilgotnych. Preferuje podłoża o odczynie od lekko zasadowego do obojętnego, zasobne w próchnice i przepuszczalne. W pełnym słońcu jej liście mogą uleć poparzeniu, natomiast w cieniu nie wybarwią się na jesień. Półcień (4-6 godzin nasłonecznienia w ciągu dnia) to optimum. Brak dostatecznej ilości wody w glebie latem powoduje nieestetyczne zasychanie brzegów liści. Mukdenia zakwita wczesną wiosną (marzec - kwiecień). Białe kwiaty pojawiają się przed rozwojem liści lub równolegle z nimi. W tym czasie roślina najbardziej narażona jest na przymrozki, które mogą uszkodzić pąki kwiatowe. Mukdenia nie tylko w porze kwitnienia jest atrakcyjna. Pięknie prezentuje się również jesienią, kiedy jej liście intensywnie przebarwią się na  kolor czerwony. Posadzona w większej grupie będzie ozdobą każdego ogrodu. Najczęściej spotykaną w sprzedaży odmianą mukdenii jest 'Karasuba', której przebarwianie liści zaczyna się od ich brzegów i stopniowo przesuwa do środka. Jeśli spotkacie się z mukdenią o nazwie 'Crimson Fans' to wiedzcie, że jest to ta sama odmiana co 'Karasuba'. W obrocie handlowym występują obie te nazwy i stosowane są zamiennie.

byliny o przebarwiających się liściach, byliny do półcienia
jesienne przebarwianie się liści mukdenii
/źródło: egardengo.com i plantagogo.com/
Na sam koniec zapraszam Was do przeczytania wcześniejszych wpisów z cyklu "Moje roślinne odkrycia", w których opisałam m.in. cudownie błękitną baptysję oraz zwiewną gillenię trójlistną. Wystarczy kliknąć tutaj i tutaj.

PS. Od jakiegoś czasu można mnie również obserwować na Instagramie. Będzie mi bardzo miło, jak zajrzycie.