Marzenia. Od nich zazwyczaj wszystko się zaczyna. Od
pragnień tak silnych, że często człowiekowi nie pozostaje nic innego jak
zakasać rękawy i zacząć działać. Są nieodłącznym aspektem ludzkiego życia i
jego siłą napędową. Dają nam wiarę, nadzieję, cel w życiu. Są ucieczką od
szarej rzeczywistości. Dodają smaku i koloru życiu. Bez marzeń ludzkie życie
byłoby przygnębiająco ubogie. Odwaga, by je realizować, jest równie ważna, co
same marzenia. Bohaterka dzisiejsza wpisu jest tego doskonałym przykładem. Nie
boi się marzyć i ma dość odwagi, by spełniać swoje pragnienia. Zapraszam na post o niezwykłym „Ogrodzie pod Chmurką”
oraz o jego właścicielce - Marii Chmurze.
BIESZCZADY MÓJ DOM
Kto nie chciałby rzucić wszystkiego i wyjechać w Bieszczady?
Znacie kogoś takiego? Maria miało to szczęście, że nie
musiała niczego rzucać. Urodziła się w Bieszczadach i od zawsze wiedziała, że
tylko tu może mieszkać, pracować i że nigdzie indziej na świecie nie będzie
bardziej szczęśliwa. Jak twierdzi „za bardzo kocha ten niezwykle malowniczym
region Polski, gdzie wolniej płynie czas a wspaniała natura jest na
wyciągnięcie ręki”, by szukać szczęścia gdzieś indziej. Bieszczady dają jej „poczucie
swobody i przestrzeni”. Dorastała na wsi. To właśnie wieś ukształtowała jej „charakter,
nauczyła pracowitości, pokory, szacunku do ziemi, oraz miłości do zwierząt i
przyrody”. Maria z rozrzewnieniem wspomina swoje dzieciństwo - „zapach
pieczonego chleba, smak poziomek w śmietanie, ciepłego mleka prosto od krowy i
szelest zbieranego siana”...
Inną wielką miłością Marii są konie. Kiedy
nadszedł moment założenia rodziny, wspólnie z mężem rozpoczęła poszukiwania
działki wystarczająco dużej, by kiedyś w przyszłości móc cieszyć się
towarzystwem tych niezwykle pięknych zwierząt. Udało się. Kilkanaście lat temu,
niedaleko Sanoka, państwo Chmurowie nabyli dużą działkę o pow. 1,8 ha położoną na wzgórzu.
Od okolicznych mieszkańców dowiedzieli się, że „w latach 60. i 70. był tam duży
punkt skupu lnu i że miejsce to nazywane jest Lnianką”. Nie uprawiana przez 50
lat ziemia okazała się mieć III klasę żyzności. Państwo Chmurowie, żeby
wiedzieć „z czym mają do czynienia, zanim cokolwiek zaczęli robić, oddali
próbki ziemi do analizy, która wykazała, że gleba ma strukturę piaszczysto–gliniastą, o odczynie kwaśnym (pH 4,9)”. Nie było więc źle.
OGRÓD POD CHMURKĄ
Ogród wraz z domem i stajnią zajmują działkę o powierzchni
30 arów (3.000 m kw.); na 10 arach założono sad i warzywnik. Na pozostałej części gruntów zostały
wytyczone pastwiska dla koni. Jak wspomina Maria „kiedy budowa domu ruszyła pełną
parą, nie myślałam nawet o tym, jak będzie wyglądała przestrzeń wokół domu.
Jedyne co było pewne to szpaler z żywotników, który miał chociaż trochę
zminimalizować skutki silnie wiejących tu wiatrów. Myślałam też o jakiś
krzewach, iglakach i dużym trawniku, o czymś, co nie wymaga dużych nakładów
pracy i czasu. Od początku chcieliśmy z mężem stworzyć miejsce przyjazne i
bezpieczne dla dzieci. Otoczenie miało być nie tylko przyjemne dla oka, ale
również praktyczne. Myśli o nasadzeniach pojawiły się dopiero wtedy, gdy zakończyły
się prace ziemne wokół domu. Wiosnę 2014 roku można uznać za początek mojej
przygody z ogrodem. Zakasałam rękawy, posadziłam tuje szmaragd i zasiałam trawę
odporną na deptanie”.
![]() |
tak wyglądały początki ogrodu |
Długie jesienne i zimowe wieczory Maria wykorzystuje na
szukanie inspiracji w Internecie. Dziś z uśmiechem na twarzy wspomina swoje
pierwsze zakupy w szkółkach i nasadzenia, kiedy to jedyną zasadą, jaką się
kierowała przy wyborze roślin, było „byle szybko urosło i wypełniło pustki”. I
tak w jej koszyku lądowały przede wszystkim krzewy, wierzby i
iglaki. Dzisiaj jest już bardziej świadoma swoich wyborów. Ja mówi: „roślin początkowo
sadziłam dużo, większość intuicyjnie i bez jakieś większej koncepcji. W miarę
wzrostu mojej ogrodniczej świadomości zaszła potrzeba tworzenia kompozycji,
grupowanie roślin, chociażby kolorami. Zaczęłam myśleć pod kątem tworzenia czegoś
ciekawego dla oka, spójnego, by rośliny się uzupełniały wzrostem, pasowały
kolorystycznie i były zbliżone wymaganiami".
Zapadła decyzja, by wytyczone wcześniej, proste i regularne rabaty, poszerzyć i zmienić ich kształt na mniej formalny. Zabieg ten w znacznym stopniu ułatwił Marii koszenie trawy. Sam trawnik od rabat został oddzielony betonową kostką brukową – ten sposób ułożenia obrzeży w znacznym stopniu zapobiega przerastaniu trawy; można powiedzieć, że trzyma trawnik w ryzach.
![]() |
moment zmiany kształtu rabat |
Maria uwielbia hortensje. Ma ich w swoim ogrodzie
ponad 180 szt. Najwięcej bukietowych i drzewiastych – około 120 szt. Ale jak
opowiada „nie mogłam nie zauważyć też wyjątkowej urody hortensji
ogrodowych. Mimo że są bardzo kapryśne mam ich całkiem sporo. Skupiam się
jednak na odmianach niezawodnych, bardziej odporniejszych. Wyszukuję odmiany
kwitnące na pędach jednorocznych, by zwiększyć szansę na ich zakwitnięcie.
Ze względu na ich dużą ilość nie okrywam ich na zimę – wiem, że to loteria, ale
będę próbować. Łatwo u mnie nie mają ze względu na duże nasłonecznienie, ale
w miarę wzrostu drzewek i krzewów pojawia się też cień, więc wszystko
idzie w dobrym kierunku. Ziemia w ogrodzie moim hortensjom wyjątkowo odpowiada,
sadzę je bezpośrednio do ziemi i nie zakwaszam dodatkowo podłoża. Mimo to wszystkie
odmiany hortensji ogrodowej cudnie kwitną na niebiesko — bez dodatkowych
zabiegów”.
W ogrodzie pod chmurką swój raj mają również inne
gatunki roślin. Oprócz hortensji do faworytów Marii należą jeżówki,
rozchodniki okazałe, wszelakie trawy ozdobne i turzyce. Maria bardzo lubi je łączyć
w kompozycjach. Jak mówi: „trawy idealnie wpisują się w tutejsze warunki,
falując jak szalone na wietrze, dodają lekkości, dzięki nim widać, że ogród
tętni życiem, szumi i działa kojąco”.
Właścicielkę ogrodu przed rokiem zauroczyły również róże. Posadziła
je w każdym wolnym miejscu ogrodu. Powstały też typowe różanki.
Maria twierdzi, że „efekt wizualny jest jeszcze marny, bo są młodziutkie” i
dlatego nie fotografuje ich zbyt często. „Z niecierpliwością czeka, aż róże się
rozrosną i pokażą swe piękno”. Niemniej jednak niektóre z krzewów róż, już
pokazują, na co je stać.
różowy kolor róży pięknie podbija kolor ciemnych liści klonu palmowego - połączenie warte zapamiętnia |
Ogród pod chmurką jest młodym założeniem. Posadzone
przez właścicieli krzewy i drzewa są jeszcze niewielkie i mało widoczne. Jest
ich jednak całkiem sporo. Są to m.in.: wierzby, świerki serbskie, jodły
kalifornijskie, oliwniki, perukowce, pęcherznice kalinolistne, tawuły, kaliny,
katalpy, klony, złotokapy, głogi oraz brzozy odmiany ‘Doorenbos’. Największym
problem w ogrodzie są silnie wiejące wiatry. Z tego powodu Maria „unika form
piennych drzewek i krzewów, a także stara się nie sadzić roślin nielubiących
przeciągów, chociaż czasem i tak nie może się powstrzymać i sadzi na przekór
zdrowemu rozsądkowi, bo co to za ogród bez magnolii czy klonu
palmowego...".
Wyzwaniem są również chwasty. Ponieważ działka położona jest
wśród łąk i pól, wiatr rozsiewa po ogrodzie całe mnóstwo nasion chwastów. Co
roku z tego powodu trzeba odchwaszczać trawnik przy użyciu oprysku. By hamować
wschody chwastów i ograniczyć parowanie wody Maria gęsto obsadza rabaty
roślinami i ściółkuje je skoszoną trawą z trawnika. „O tę trawę rywalizują
również jej konie, które czatują przy ogrodzeniu, gdy tylko usłyszą warkot silnika
kosiarki”. Ogród nie posiada nawadniania; rośliny muszą radzić sobie same.
Podlewane są jedynie przy długotrwałych suszach deszczówką ze studzienki
zbiorczej. Inną zmorą w ogrodzie są krety i nornice, które „upodobały sobie
korzenie jeżówek i potrafią zniszczyć cały system korzeniowy, uśmiercając tym
samym roślinę”. W ramach walki z nornicami Maria dosadza co roku czosnki, a
także zatrudniła do walki z nimi... dwa koty.
W tym rejonie kraju zimy często bywają ciężkie. Wiatr i śnieg
potrafią usypać ponad metrowe zaspy, szczególnie na rabatach przy tujach. Dlatego
też „już jesienią trzeba ogród oczyścić, krótko przyciąć rośliny, bo osiadająca
zaspa potrafi wyłamać nawet grube pędy hortensji, jeśli zostawi się je z kwiatostanami”.
Przed domem na trawniku ozdobą są niewątpliwie dwa konie z brzozowych
patyczków: Witek i Karuś oraz zabytkowy wóz. Właścicielka chętnie widziałaby
tam jeszcze trochę strach ozdób w postaci np. drewnianych kół od wozu, może pługu
konnego, starych naczyń czy narzędzi, lub mały płotek z zawieszonymi garnkami.
Jak twierdzi: „wynika to chyba z uwielbienia wsi, na której się wychowała”. Z
jednej strony zastanawia się, czy nie pokusić się o zrobienie przy wozie „małej,
wiejskiej rabatki z pięknymi, kolorowymi jeżówkami”. Z drugiej nie chciałaby już
zmniejszać trawnika i zabierać dzieciom miejsca do zabawy i do biegania. Na
który wariant zdecyduje się Maria – czas pokaże.
JAK KONIE W GALOPIE
Skąd miłość do koni? „Jakiegoś wyjątkowego przełomu nie było,
konie zawsze mnie fascynowały, podziwiałam je za łagodność, niezwykłą mądrość,
bystre oko, oddanie człowiekowi” - odpowiada Maria. „Jak wspomniałam wcześniej,
pochodzę ze wsi, gdzie konie zawsze pracowały w polu. Pamiętam jak dziś, gdy
jako 5-6 – letnie dziecko wykradałam z piwnicy największego buraka i niosłam
naszemu konikowi. Zawsze rżał cichutko z radości, gdy mnie widział, siadałam w żłobie
i patrzyłam, jak chrupie. To były takie nasze chwile w milczeniu, patrzyliśmy
na siebie ze wzajemnym uwielbieniem. Mimo że byłam malutka a on ogromnym koniem
pociągowym, to nigdy nie zrobił mi najmniejszej krzywdy. Ja rosłam, miłość do
koni rosła ze mną. Wtedy rodzice nie mieli możliwości finansowych, by wykupić
mi jazdy konne, czy nawet dowozić do stadniny. Rzeczywisty kontakt z końmi miałam
dopiero na praktykach szkolnych. Później były studia w Lublinie na kierunku
zootechnika o specjalności hodowla koni i jeździectwo. Los się jednak do mnie uśmiechnął
i od 1,5 roku jestem szczęśliwą właścicielką 3 koni: hucuła i dwóch koni rasy kabardyńskiej.
Konie są do własnego użytku pod siodło, ale chyba najbardziej do podziwiania —
wystarczy mi ich obecność i mogę powiedzieć, że moje marzenia o koniach zostały
spełnione. Koniska ciągle testują wytrzymałość ogrodzeń, zgryzają wszystko co
dosięgną, nie oszczędziły nawet czubków świerków serbskich posadzonych wzdłuż ogrodzenia,
czy pnącej się po zagrodzie trzmieliny. Myślę, że na obecną chwilę doszliśmy
do porozumienia dzięki elektrycznemu pastuchowi. Koniki są jeszcze młode, więc
mogę spokojnie zająć się ogrodem, zanim przyjdzie konieczność przygotowania ich
do pracy pod siodłem. Trudno będzie pogodzić te dwie absorbujące pasje, ale myślę,
że i tutaj wypracujemy jakiś kompromis. Na razie mam rewelacyjny nawóz
organiczny do ogrodu!”.
![]() |
rośnie kolejne pokolenie wielbicieli koni |
OGRODOWE PLANY I MARZENIA
„Plany na przyszłość są ogromne – nudzić się na pewno nie będę” – opowiada Maria. „Ogród wymaga wszelakiej małej architektury: pergoli, podpór dla róż i pnączy, czy nawet ławki do siedzenia. Zawsze mówiłam, że dopóki nie mam czasu, by usiąść w ogrodzie i po delektować się widokami, to nawet nie ma sensu ławki stawiać, ale już się wygospodarowały 3 miejsca na ławeczkę, więc może jednak koniec prac bliski… Ponadto potrzebne są alejki miedzy nowo powstałymi rabatami, bo na razie trzeba niestety chodzić po błocie. Przyszłościowo konieczne również będzie zagospodarowanie warzywnika. Największym jednak przedsięwzięciem będzie budowa altany i oczka wodnego, ale to plany wręcz kilkuletnie, bo jak to w życiu bywa, zawsze jest coś pilniejszego – np. w najbliższym roku budowa wiaty na siano dla koni. W tej chwili jest to naszym priorytetem”.![]() |
Maria uwielbia fotografować swój ogród, czemu absolutnie się nie dziwię |
Każdy, kto choć trochę zajmuje się ogrodnictwem, wie, jak
wielką sztuką jest tak zaprojektować i dobrać rośliny, by ogród zachwycał o każdej
porze roku. „Ogród pod Chmurką” jest na najlepszej drodze, by taką doskonałość osiągnąć.
Wystarcz popatrzeć na zdjęcia wykonane jesienią i zimą. Ogród wygląda wtedy jak
z bajki.
Trudno rozstać mi się z tym uroczym miejscem i jego
przesympatyczną właścicielką. Obie mogłybyśmy długo — jedna opowiadać o
ogrodzie, druga nim się zachwycać. Z wielką przyjemnością pisałam ten artykuł,
ale kiedyś trzeba go zakończyć. Ja zrobię to właśnie w tym miejscu, dziękując
Marii, że mimo licznych obowiązków, znalazła czas by opowiedzieć o sobie i o
swoim miejscu na ziemi. Jeśli czujecie niedosyt, mam dla Was dobrą wiadomość.
Maria prowadzi fanpage na Facebooku pod nazwą „Ogród pod Chmurką”. Wystarczy
polubić profil, by zawsze być na bieżąco z wszystkimi nowinkami w ogrodzie.
Serdecznie Was do tego namawiam.
_______________________________
tekst: Monika Zawiślak i Maria Chmura
fotografie: Maria Chmura
_______________________________
tekst: Monika Zawiślak i Maria Chmura
fotografie: Maria Chmura
gratuluje tak pieknego ogrodu!. Cudowna była chwila oglądania tych zdjęć gdy za oknem szaro mglisto i ponuro.
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce! Super, że nam je pokazałaś! Nigdy nie miałam okazji być w Bieszczadach, a wiem, że to przepiękny rejon Polski, więc mam nadzieję, że uda się to kiedyś nadrobić :)
OdpowiedzUsuńOgród i konie, a wszystko w pięknej scenerii, cóż może być piękniejszego! Podziwiam ogród, rośliny są tak dorodne i bujnie kwitnące, w dość surowym przecież klimacie i bez stałego nawadniania, zazdroszczę efektów.
OdpowiedzUsuńBardzo piekny ogrod.trzeba miec duze poczucie smaku zeby tak pieknie zakomponowac ogrod podziwiam i gratuluje
OdpowiedzUsuńPięknie w tym ogrodzie. Widzę też, że tu i ówdzie zostały posadzone trawy ozdobne. Na http://www.lasogrod.com/trawy-ozdobne/ można sobie poczytać o nich. Ogólnie to podziwiam ludzi z pasją, którzy są w stanie sami ogarnąć urządzenie swojego ogrodu – sama korzystałam z usług firmy, która zaprojektowała i urządziła go dla mnie: kompleksowo i sprawnie.
OdpowiedzUsuńprzepiekny ogród gratulacje w lipcu bede w iwoniczu zdroj czy mozna odwiedzic i podziwiac ogród (posiadam tez ogród) i zawsze gdzie wyjezdzamy (jestesmy ze slaska-kaszecin)to zwiedzamy ogrody prosze o odpowiedz ula
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Pani blog przypadkiem. Ale zostane dłużej. Ogród pod chmurką znam z Facebooka. Za kilka dni wybieram się do Arkadii koło Łodzi, miło był się zapoznać z tym parkiem z Pani punkt widzenia. Bardzo dziękuję. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJadwiga
Ma pani wszystko cudowny ogrod,piekne konie,ja bardzo lubie konie,kiedys dziadek moj mial konie,pozdrawiam serdecznie,czy trawy przykrywa pani na zime?
OdpowiedzUsuń