sobota, 3 października 2020

Ogród w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich

Mazury to jeden z piękniejszych regionów naszego kraju. Ta wyjątkowo zielona kraina o lekko pagórkowatym ukształtowaniu, poprzetykana lustrami jezior, na których bielą się płótna żagli, kojarzy mi się również z rozległymi pastwiska obwiedzionymi wieloma metrami elektrycznych pastuchów. Tak przynajmniej ją zapamiętałam, kiedy to dwa lata temu, z grupą znajomych wybraliśmy się w tamte okolice w celach fotograficznych. Do tych sielskich widoków dołączył ostatnio nowy obraz, jakże mi bliski, bo ogrodowy. To obraz ogrodu dzisiejszej bohaterki wpisu - pani Krystyny. Zapraszam do zapoznania się z historią powstania "Ogrodu w krainie jezior", położonego w niewielkiej miejscowości, w pobliżu dwóch jezior i lasów, zaledwie 10 km od Mrągowa. 


Mazurski raj brzozami szumiący

W ogrodzie Pani Krystyny szumią nie tylko brzozy. Licznie tu posadzone trawy ozdobne przyjemnie szeleszczą przy najsłabszych podmuchach wiatrów. Ponieważ ogród znajduje się na Mazurach, gdzie zimy bywają srogie i długie (zimą temp. spada czasami do -23°C), sezon ogrodowy jest dosyć krótki. Zdarza się, że jeszcze pod koniec marca zalega śnieg. Mimo niełatwych warunków klimatycznych oraz ubogiej piaszczystej ziemi klasy 5 i 6 właścicielom ogrodu udało się na działce o powierzchni 4500 m² stworzyć bujny i kolorowy ogród. Jak tego dokonali, dowiecie się z dalszej części wpisu. Dla ułatwienia Wam z wizualizowania sobie ogrodu, dodam, że "Ogród w krainie jezior" podzielony został na dwie części. Część z domem i garażem, gdzie znajduje się większość rabat ozdobnych, została oddzielona rabatą z brzozami od reszty działki, na której z kolei - poza dużym trawnikiem - znajdują się: altana z miejscem do wypoczynku, sad, warzywnik oraz żywopłoty z sosen i świerków.


Początki były trudne

"Od zawsze lubiłam kwiaty, rośliny" - tym zdaniem swoją opowieść rozpoczyna Pani Krystyna. "Oglądałam piękne ogrody, ale nie myślałam w tamtym czasie, że sama stanę się właścicielką tak dużego i wymagającego ogrodu. Owszem, sadziłam rośliny ozdobne i drzewa iglaste, ale w przypadkowych miejscach, bez ładu i składu, wiadomo więc, jak to się skończyło. Dziś nie ma po nich śladu, zostały oddane albo przesadzone w inne miejsce. Czasu wtedy na zgłębianie wiedzy o ogrodnictwie miałam niewiele; praca, małe dzieci, nieprzespane noce. A gdy dzieci podrosły rozpoczęłam studia zaoczne, co z kolei skutecznie na pięć lat wyeliminowało mnie z innych aktywności. Była tylko praca, dom i nauka po nocach. Aż pewnego dnia, a było to sześć lat temu, trafiłam na zdjęcie w Internecie, które przekierowało mnie na stronę jednego z forów ogrodniczych i popłynęłam. Czytałam godzinami. Dekalog ogrodnika pamiętam do dziś. Robiłam notatki, szkice i tak zaczęła się moja prawdziwa przygoda z ogrodem, która trwa do dziś."


"Ogród w krainie jezior" jest młodym założeniem. Pierwsza z rabata została wytyczona i obsadzona w 2015 roku. Jej powstanie Pani Krystyna opisuje tak: "Moja pierwsza rabata powstała przy altance, nadałam jej kształt litery L. Jej łączna długość wynosi ok. 30 metrów i 1,60 m szerokości. Obok rabaty stworzyłam miejsce z huśtawką i ogniskiem. Jest to moje ulubione miejsce, gdzie często odpoczywam. Oczywiście przy jej zakładaniu popełniłam mnóstwo błędów, bo chociaż zerwałam darń, to już ziemi niczym nie wzbogaciłam i teraz co roku muszę dosypywać kompostu, żeby cokolwiek chciało tam rosnąć. Przygotowałam projekt, ale moja wiedza w tamtym czasie była jeszcze niewielka, więc roślinom (głównie iglastym) zostawiłam za mało miejsca. Wtedy byłam z niej bardzo dumna. Obecnie na rabacie rosną, oprócz roślin iglastych, berberysy, jeżówki i rozchodniki. Dzięki temu rabata przestała być taka "smutna" i monotonna. Wystarczyło dosadzić kolorowych roślin, by miejsce zyskało na atrakcyjności. W bezpośrednim sąsiedztwie miejsca wypoczynkowego wspólnie z mężem założyliśmy sad i warzywnik".



"W 2016 roku powstała rabata środkowa o owalnym kształcie, którą już trzykrotnie powiększałam, bo jak to często bywa u początkujących ogrodników, nie miałam świadomości, że tak szybko wszystko się rozrośnie. Nawciskałam więc tam roślin ile się dało, a potem poszerzałam, żeby zrobić im miejsce, zwłaszcza że podłoże tam przygotowałam z dużą ilością kompostu, więc rośliny się odwdzięczały i bujnie rosną. Posadziłam tu jako wyższe piętro: brzozę brodawkowatą, berberysy, modrzew, który przycinam i nie pozwalam mu rosnąć za wysoko. Poza tym trawy, klon palmowy, jeżówki, a dwa lata temu dosadziłam katalpę (Surmia). Jako wypełniacz dałam żurawkę Marmalade (Heuchera), która u mnie rośnie bardzo dobrze.


W tym samym czasie powstawała rabata od strony północno-zachodniej, która ze względu na niewielką odległość od domu ma szerokość zaledwie 1,35 m oraz długość 20 m. Nauczona własnym doświadczeniem, po usunięciu darni, wzbogaciłam ziemię dużą ilością kompostu. Rosną tam głównie iglaki tj. żywotniki zachodnie odmiany 'Smaragd', żywotniki zachodnie o kulistej formie odmiany 'Danica', oraz cyprysiki groszkowe 'Sungold'. Są też dwie brzozy a pod nimi hosty. Z brzegu od strony ulicy posadziłam hortensje i miskanty. Na początku rosły tam fiołki, które tak się rozsiewały, że musiałam się ich pozbyć, bo nie szło nad nimi zapanować. Zamiast nich teraz rosną żurawki oraz rozchodniki.".


Rok 2017 i kolejne wyzwanie ogrodowe

W 2017 roku w "Ogrodzie w krainie jezior" powstaje największa z rabat, ta o wymiarach 50 x 2,35 m. Pani Krystyna tak opisuje jej powstanie: "Do założenia tej rabaty przygotowałam się inaczej. Zobaczyłam w jednym z programów telewizyjnych, że zamiast zrywać darń, można jesienią wyłożyć na niej kartony, które do wiosny powinny się rozłożyć razem z darnią. Tak też zrobiłam, położyłam kartony na całej długości zaplanowanej rabaty. Następnie z mężem przysypaliśmy je dobrą ziemią, którą przywieźliśmy od rolników (kompostu już nie miałam) i tak zostawiliśmy na całą zimę. Wiosną mąż spulchnił całość kilkukrotnie glebogryzarką. I w tak przygotowane podłoże zaczęłam nasadzenia. Przez zimę przygotowałam sobie projekt, rozrysowałam, co i w jakich ilościach chcę posadzić i trzymałam się ściśle tego kupując rośliny. Nie były to już przypadkowe ilości czy gatunki. Większość zamówiłam przez Internet, bo u mnie słabo z zaopatrzeniem w sklepach ogrodniczych. Na nowej rabacie pojawiły się hortensje, trawy, jeżówki, rozchodniki, hakonechloa, żurawki i czosnki. Są też róże: okrywowa 'The Fairy' i rabatowa 'Bonica'. Z drzew mam jedną brzozę, trzy graby pospolite 'Fastigiata' oraz glediczję trójcierniową 'Sunburst'. Ponieważ rabata położona jest na granicy działki, jej najwyższe piętro stanowi żywopłot z tui 'Smaragd'. Ze względu na panujący tutaj surowy klimat, postawiłam na żelazne rośliny. Nie ma u mnie żadnych rarytasów, bo takie by sobie nie poradziły. Nie okrywam roślin na zimę, muszą sobie radzić same, jeśli nie przeżyją - trudno - zastępuję je innymi. W związku z tym, że podlewanie takiej ilości roślin stało się kłopotliwe pojawiła się w ogrodzie linia kroplująca.".
 

"W kolejnym roku (2018) wpadłam na pomysł, żeby oddzielić część ogrodu przy domu od altany i sadu. Tak powstała moja największa duma, czyli rabata z brzozami" - kontynuuje swoją opowieść Pani Krystyna. "Tutaj już nie rozkładałam kartonów, jesienią mąż spulchnił glebogryzarką darń i tak to pozostawiliśmy na zimę, żeby się rozłożyło i przy okazji wzbogaciło glebę. Na wiosnę powtórzyliśmy zabieg, ale już z dodatkiem przekompostowanych trocin iglastych. Do dziś nie wiem, czy to był dobry pomysł z tymi trocinami, ale wszystko rośnie znakomicie, więc chyba tak. Tutaj też przygotowałam projekt, którego się ściśle trzymałam. Nie kupowałam już przypadkowych roślin, z którymi później zazwyczaj nie wiedziałam co zrobić. Od strony sadu i altany jako tło posadziłam tak, jak i na innych rabatach tuje 'Smaragd'. Z brzegu rabaty hortensje bukietowe odmiany 'Limelight' przeplatałam miskantami, w środku posadziłam pięć brzóz pożytecznych 'Doorenbos' i pomiędzy nimi trawy oraz jeżówki purpurowe 'Southern Belle'. Dalej trzy kosodrzewiny, które niestety muszę przesadzić, ponieważ jako najniższe piętro posadziłam hakonechloe smukłą odmiany 'Albostriata' i tak jej się tam spodobało, że przerosła kosodrzewinę. To spowodowało, że średnie piętro rabaty stało się prawie niewidoczne. Postanowiłam zatem przesadzić w to miejsce miskanta chińskiego 'Gracillimus', którego z kolei między brzozami posadziłam za dużo. Przez zimę wymyślę, gdzie przenieść kosodrzewinę. Jako najniższe piętro przed hortensjami posadziłam trawę imperatę cylindryczną 'Red Baron', która pięknie się przebarwia jesienią na czerwono, dalej żurawki przeniesione z innej części ogrodu oraz wspomnianą wcześniej hokonechloe. Większej ilości gatunków roślin w ogrodzie nie planuję, by uniknąć chaosu i efektu przeładowania".


W ogrodzie Pani Krystyny najmłodszym założeniem jest rabata z 
magnolią, do której została dosadzona katalpa (Surmia) i która została wypełniona jeżówkami, rozchodnikami, różą, hortensją, trawami ozdobnymi, żurawkami, orlikami oraz szałwią. Rabata powstała zaledwie rok temu. Drzewa są jeszcze niewielkich rozmiarów, więc "pierwsze skrzypce grają" na niej przede wszystkim byliny i trawy. Większość tych rośliny Pani Krystyna pozyskała z innych części ogrodu, po rozdzieleniu nadmiernie rozrosłych się kęp. 

 

Plany na przyszłość

W najbliższym czasie Pani Krystyna chciałaby "zagospodarować trawnik za ogniskiem i stworzyć tam część leśną". Chce tak to zaaranżować, by nowe rabaty były prawie bezobsługowe, bo nie ukrywa, że pielęgnacja części ozdobnej zabiera bardzo dużo czasu. Część "leśna" będzie musiał radzić sobie sama. Warto w tym miejscu dodać, że pracę w tym bardzo dużym ogrodzie wykonują tylko dwie osoby - pani Krystyna wspólnie z małżonkiem. Maż pani Krystyny kosi trawniki, przycina drzewka i zajmuje się opryskami. Pani Krystyna projektuje, nasadza, nawozi i pieli. Widząc ogrom działki i ilość roślin, aż chce się powiedzieć "tytani pracy". Jestem pełna podziwu.

Na podsumowanie wpisu pozwólcie, że podrzucę kilka rad początkującym ogrodnikom. Jak widać również na przykładzie pani Krystyny, większość osób rozpoczynających swoją przygodę z ogrodem popełnia podobne błędy (ja również do tych osób należę). Najczęstszych z nich to: 
  • brak koncepcji (planu) przed przystąpieniem do nasadzeń,
  • sadzenie zbyt dużej ilości gatunków roślin; lepiej ograniczyć się do kilku lub kilkunastu gatunków, dzięki czemu nasz ogród będzie wyglądał spójnie i harmonijnie,
  • wytyczanie zbyt małych rabat w stosunku do posadzonych roślin, warto sprawdzać wielkość docelową sadzonych roślin, by uniknąć później ciągłego powiększania rabat, 
  • sadzenie roślin żywopłotowych za blisko ogrodzenia.     
Pani Krystyna przy zakładaniu kolejnych rabat, nauczona własnym doświadczeniem, starała się eliminować te błędy już na etapie planowania. Postawa godna naśladowania. Warto uczyć się nie tylko na własnych błędach, cudze - jak widać - też się świetnie do tego nadają 😉.


Na koniec chcę serdecznie podziękować Pani Krystynie za to, że znalazła czas, by na łamach mojego bloga opowiedzieć o swoim ogrodzie i historii jego powstania. Ponadto za udostępnienie zdjęć, bez których wpis może nie byłby mniej wartościowy, ale na pewno mniej kolorowy 😉. Trzymam kciuki za dalsze plany związane z ogrodem i jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała za kilka lat leśna część ogrodu. Jeśli Was też to interesuje, albo macie bezpośrednie pytania do Pani Krystyny, to polecam polubienie profilu "Ogrodu w krainie jezior" na Instagramie, gdzie na bieżąco są publikowane aktualne zdjęcia ogrodu. Zachęcam Was również do obejrzenia innych ogrodów na moim blogu, których historie znajdziecie w zakładce "Wasze ogrody".

Do szybkiego zobaczenia. 

PS Jeśli podobał się Wam dzisiejszy wpis, dajcie mi o tym znać w komentarzach pod postem. Konstruktywna krytyka również jest mile widziana 😉.