poniedziałek, 10 stycznia 2022

"Nasza Anglia" - ogród pokazowy Danuty Młoźniak

Ogród pokazowy w Przypkach

Na początku lipca 2021 roku wybrałam się w okolice Tarczyna, gdzie we wsi Przypki odwiedziłam ogród pokazowy urządzony w stylu angielskim. Właścicielką i twórczynią ogrodu jest Pani Danuta Młoźniak, założycielka "Ogrodowiska" — portalu o tematyce ogrodowej, właścicielka jednego ze 100 najpiękniejszych ogrodów na świecie (prywatny ogród w Komorowie), projektantka ogrodów oraz autorka wielu publikacji o tematyce ogrodowej. 

Dzień był upalny, przysłowiowy żar lał się z nieba. Dlaczego o tym wspominam? Bo szybko dawał się odczuć zupełny brak cienia, w którym można byłoby poszukać wytchnienia od gorąca. Ogród w Przypkach jest bowiem młodym założeniem, zaledwie kilkuletnim. Posadzone w nim drzewa są jeszcze zbyt młode, by zacieniać rabaty i alejki. Ale jak to się mówi "nie od razu Kraków zbudowano" 😉. 

POCZĄTKI OGRODU

Ogród został założony w szczerym polu, na ugorze porośniętym chwastami i licznymi samosiejkami drzew. Jego powierzchnia wynosi prawie 3 hektary. Samo przygotowanie gleby pod nasadzenia trwało 4 lata i było bardzo żmudnym zadaniem, wymagającym dużych nakładów pracy i... 80 ton obornika. Działka, na której założono ogród, jest wymagająca również z uwagi na swój wąski kształt. Długość działki wynosi bowiem 500 m. Sami widzicie, życie ogrodnika często bywa trudne, tym większe należy mu się uznanie, gdy na nieurodzajnej ziemi stworzy zielony kipiący życiem raj. Ogród sukcesywnie jest powiększany, obecnie ma obsadzoną i zagospodarowaną powierzchnię 1 ha.

Ogród pokazowy w Przypkach
Rabata nazywana limonkową (od koloru posadzonych tam roślin).


Pani Danuta Młoźniak tworzy "Naszą Anglię" zgodnie z duchem angielskiego stylu Arts & Crafts. Styl ten powstał pod konie XIX i nawiązuje do wiejskiego ogrodnictwa, łączy geometryczne kompozycje ze swobodnymi nasadzeniami bylinowymi. Dominują linie proste (trawniki, rabaty), a powierzchnie ogrodu dzieli się na mniejsze wnętrza tzw. pokoje. Geometryczna konstrukcja ogrodu wytyczona np. przez formalnie utrzymane żywopłoty jest łagodzona przez "wylewającą się" z rabat roślinność. 

W "Naszej Anglii" takimi pokojami są m.in.:
  • długa rabata, która została wytyczona wzdłuż dłuższego boku działki i towarzyszy nam od samego wejścia do ogrodu
Ogród pokazowy w Przypkach

  • zakątek wodny ze stawem
Ogród pokazowy w Przypkach

Ogród pokazowy w Przypkach

  • staw kąpielowy z miejscem do wypoczynku
Ogród pokazowy w Przypkach

Ogród pokazowy w Przypkach

Ogród pokazowy w Przypkach

Ogród pokazowy w Przypkach

  • szklarnia typu green house, idealna do wypoczynku w chłodniejsze dni
Ogród pokazowy w Przypkach

Ogród pokazowy w Przypkach

  • szachownica cebulowa w trawniku z oryginalnymi rzeźbami zwierząt
Ogród pokazowy w Przypkach
Szachownica cebulowa oczywiście najładniej prezentuje się w okresie kwitnienia roślin cebulowych, czyli wczesną wiosną.

W planach są kolejne pokoje — m.in. preriowy, różany i nowoczesny. Niektóre z nich nabierają już realnego kształtu. Obserwując zdjęcia ogrodu na Ogrodowisku.pl, które dodawane są tam na bieżąco, widzę, że obecnie ogród w wielu miejscach wygląda już zupełnie inaczej, niż na moich fotografiach zrobionych w lipcu 2021 roku. Świadczy to o tym, że Państwo Młoźniakowie nie próżnują i intensywnie urządzają "Naszą Anglię" — nieustanie realizują swoje ogrodowe marzenie. 

KOLOROWE ROŚLINY I ZADBANY TRAWNIK TO NIE WSZYSTKO

Spacerując po ogrodzie, nie tylko brak dużych drzew rzuca się w oczy. To, co jest charakterystyczne dla tego miejsca, to również duża ilość wszelkiego rodzaju ozdób ogrodowych; biżuterii ogrodowej, donic, rzeźb oraz elementów małej architektury jak stoliczki, ławki i krzesełka. Ozdoby nabywane są m.in. na targach staroci lub wykonywane są własnoręcznie przez właścicieli ogrodu. Brukowane placyki przy kawiarence (ciemnoszary budyneczek) i oranżerii powstały z materiałów z odzysku — zbieranych przez lata płyt, potłuczonych donic, kostek, dachówek. Wiele rzeźb i ozdób wykonana jest z tak modnego ostatnio cortenu, czyli stali pokrytej charakterystyczną patyną w kolorze rdzy. Nadwyżki ozdób są sprzedawane na miejscu podczas organizowanych wyprzedaży. 

Ogród pokazowy w Przypkach

Ogród pokazowy w Przypkach

Ogród pokazowy w Przypkach

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia, ławka ogrodowa

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia

W "Nowej Anglii", podobnie jak w ogrodzie prywatnym Pani Danuty, rozmieszczono wiele luster. Właścicielka bardzo je lubi, o czym często wspomina w swoich licznych wywiadach. Aby dowiedzieć się co dają nam lustra w przestrzeni ogrodu i jaki efekt przy ich użyciu można osiągnąć, odsyłam was do mojego artykułu z 2017 roku pt. "Ogród w lustrzanym odbiciu". 

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia, lustro w ogrodzie

GARŚĆ PRZYDATNYCH INFORMACJI

Ogród pokazowy w Przypkach można zwiedzać od wczesnej wiosny do późnej jesieni, podczas dni otwartych, które są organizowane praktycznie w każdy weekend, w godzinach od 10:00 do 16:00. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 20 zł, dzieci i młodzież do 16 roku życia ogród zwiedzają bezpłatnie. Na terenie ogrodu funkcjonuje samoobsługowa kawiarenka, w której można zaopatrzyć się w kawę, herbatę i domowe ciasto. Wystarczy wejść, obsłużyć się i odliczoną kwotę za wybrane wiktuały zostawić w wyznaczonym miejscu. Później pozostaje już tylko delektowanie się napojem w wybranym przez siebie zakątku ogrodu. Z racji pięknych i grubych trawników po ogrodzie można spacerować boso, do czego zachęcają sami właściciele. Ja poszłam nawet krok dalej i chwilę poleniuchowałam, leżąc bezpośrednio na trawniku. W dni powszechne ogród nie jest udostępniony do zwiedzania, od poniedziałku do piątku trwają bowiem w nim prace ogrodowe. W Google Maps ogród oznaczony jest jako Ogrodowisko ogrody pokazowe. Dokładny adres miejsca to: Przypki ul. Olszowa 19. 

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia
Ładnie wytyczona alejka z rzeźbą na jej końcu. Szkoda, że efekt psuje widok kontenerów w tle.


Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia
Stara pałacowa wanna, jako oryginalna ozdoba ogrodowa? Czemu nie! 


Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia, szklarnia
Druga ze szklarni czeka na zagospodarowanie.


Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia, corten

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia, altana, różanka
W tym miejscu, jeśli się nie mylę, obecnie została stworzona różanka.


KRÓTKIE PODSUMOWANIE

Ogród pokazowy "Nasza Anglia" z pewnością urządzany jest z rozmachem oraz dużym nakładem pracy i środków pieniężnych. Powstaje z miłości do angielskich ogrodów i ma stać się namiastką tamtejszych ogrodów. Jego właściciele liczą się z tym, że za ileś tam lat nie będą w stanie podróżować już do Wielkiej Brytanii i zwiedzać tamtejszych ogrodów. Chcą mieć swój własny "kawałek" Anglii. Stąd też wzięła się również jego nazwa.

Ogród, tak jak wspomniałam na początku wpisu, jest młodym ogrodem, bo zaledwie kilkuletnim. Sam kształt działki (wąski i długi), na której powstaje, również ma tu duże znaczenie. Moim zdaniem nie jest łatwy do aranżacji. Trzeba mieć to na uwadze, chcąc ocenić go w kategoriach podobania się lub nie. Na moją ocenę wpłynął również fakt, że nazwisko właścicieli ogrodu, cieszy się w naszym kraju już renomą. Jadąc tam, obiecywałam sobie zobaczyć cuda. Tymczasem cudów nie zobaczyłam. Może za kilkanaście lat, kiedy ogród dojrzeje i okrzepnie, będzie zapierał dech w piersiach. Obecnie wydaje się zbyt chaotyczny i "przeładowany". Moim skromnym zdaniem wyglądałby lepiej, gdyby bardziej zaakcentować granice pomiędzy poszczególnymi wnętrzami i gdyby każde z tych wnętrz nabrało odrębnego wyrazistego charakteru — oczywiście w granicach stylu, w którym ogród powstaje. Uczucie "przeładowania" wywołują liczne dekoracje. Najzwyczajniej w świecie należę do tych osób, dla których mniej znaczy lepiej. 

Co mi się natomiast podobało? Dobór roślin, w szczególności bylin. Poza tym ich kondycja - wszystkie wyglądały zdrowo i okazale. Co najważniejsze i co właściciele często podkreślają w udzielonych wywiadach, uzyskano ten efekt, stosując tylko naturalne sposoby pielęgnacji i ochrony. Jestem pod wrażeniem, świadczy to o dużym doświadczeniu ogrodników. Szklarnia typu green house to prawdziwa perełka i moje wielkie marzenie — zazdroszczę. Ogród pełen był ptaków i owadów. Widać, że żyje, daje schronienie i pożywienie. Pięknie wyszły powierzchnie placyków przy kawiarence i oranżerii wykonane z materiałów z odzysku. Naprawdę dobrze, że nie położono tam kostki brukowej. Samooczyszczający się staw kąpielowy — chylę czoła. Czystość wody w stawie mówi sama za siebie. I oczywiście trawniki - grube, równiutko przystrzyżone, soczyście zielone. Poezja. 

Ogrodowisko, Przypki, Danuta Młoźniak, ogród angielski, Nasza Anglia, czarnuszka

W tym miejscu zakończę mój blogowy wpis. Ponieważ zdjęcia nigdy do końca nie oddają charakteru miejsca, które przedstawiają, polecam Wam wybrać się do "Naszej Anglii" osobiście i poczuć ogród wszystkimi zmysłami. A może już ten ogród znacie? Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania o nim, podobnie jak opinii o niniejszym artykule. Nie krępujcie się i śmiało komentujcie. 

Pozdrawiam.
Monika

sobota, 3 października 2020

Ogród w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich

Mazury to jeden z piękniejszych regionów naszego kraju. Ta wyjątkowo zielona kraina o lekko pagórkowatym ukształtowaniu, poprzetykana lustrami jezior, na których bielą się płótna żagli, kojarzy mi się również z rozległymi pastwiska obwiedzionymi wieloma metrami elektrycznych pastuchów. Tak przynajmniej ją zapamiętałam, kiedy to dwa lata temu, z grupą znajomych wybraliśmy się w tamte okolice w celach fotograficznych. Do tych sielskich widoków dołączył ostatnio nowy obraz, jakże mi bliski, bo ogrodowy. To obraz ogrodu dzisiejszej bohaterki wpisu - pani Krystyny. Zapraszam do zapoznania się z historią powstania "Ogrodu w krainie jezior", położonego w niewielkiej miejscowości, w pobliżu dwóch jezior i lasów, zaledwie 10 km od Mrągowa. 


Mazurski raj brzozami szumiący

W ogrodzie Pani Krystyny szumią nie tylko brzozy. Licznie tu posadzone trawy ozdobne przyjemnie szeleszczą przy najsłabszych podmuchach wiatrów. Ponieważ ogród znajduje się na Mazurach, gdzie zimy bywają srogie i długie (zimą temp. spada czasami do -23°C), sezon ogrodowy jest dosyć krótki. Zdarza się, że jeszcze pod koniec marca zalega śnieg. Mimo niełatwych warunków klimatycznych oraz ubogiej piaszczystej ziemi klasy 5 i 6 właścicielom ogrodu udało się na działce o powierzchni 4500 m² stworzyć bujny i kolorowy ogród. Jak tego dokonali, dowiecie się z dalszej części wpisu. Dla ułatwienia Wam z wizualizowania sobie ogrodu, dodam, że "Ogród w krainie jezior" podzielony został na dwie części. Część z domem i garażem, gdzie znajduje się większość rabat ozdobnych, została oddzielona rabatą z brzozami od reszty działki, na której z kolei - poza dużym trawnikiem - znajdują się: altana z miejscem do wypoczynku, sad, warzywnik oraz żywopłoty z sosen i świerków.


Początki były trudne

"Od zawsze lubiłam kwiaty, rośliny" - tym zdaniem swoją opowieść rozpoczyna Pani Krystyna. "Oglądałam piękne ogrody, ale nie myślałam w tamtym czasie, że sama stanę się właścicielką tak dużego i wymagającego ogrodu. Owszem, sadziłam rośliny ozdobne i drzewa iglaste, ale w przypadkowych miejscach, bez ładu i składu, wiadomo więc, jak to się skończyło. Dziś nie ma po nich śladu, zostały oddane albo przesadzone w inne miejsce. Czasu wtedy na zgłębianie wiedzy o ogrodnictwie miałam niewiele; praca, małe dzieci, nieprzespane noce. A gdy dzieci podrosły rozpoczęłam studia zaoczne, co z kolei skutecznie na pięć lat wyeliminowało mnie z innych aktywności. Była tylko praca, dom i nauka po nocach. Aż pewnego dnia, a było to sześć lat temu, trafiłam na zdjęcie w Internecie, które przekierowało mnie na stronę jednego z forów ogrodniczych i popłynęłam. Czytałam godzinami. Dekalog ogrodnika pamiętam do dziś. Robiłam notatki, szkice i tak zaczęła się moja prawdziwa przygoda z ogrodem, która trwa do dziś."


"Ogród w krainie jezior" jest młodym założeniem. Pierwsza z rabata została wytyczona i obsadzona w 2015 roku. Jej powstanie Pani Krystyna opisuje tak: "Moja pierwsza rabata powstała przy altance, nadałam jej kształt litery L. Jej łączna długość wynosi ok. 30 metrów i 1,60 m szerokości. Obok rabaty stworzyłam miejsce z huśtawką i ogniskiem. Jest to moje ulubione miejsce, gdzie często odpoczywam. Oczywiście przy jej zakładaniu popełniłam mnóstwo błędów, bo chociaż zerwałam darń, to już ziemi niczym nie wzbogaciłam i teraz co roku muszę dosypywać kompostu, żeby cokolwiek chciało tam rosnąć. Przygotowałam projekt, ale moja wiedza w tamtym czasie była jeszcze niewielka, więc roślinom (głównie iglastym) zostawiłam za mało miejsca. Wtedy byłam z niej bardzo dumna. Obecnie na rabacie rosną, oprócz roślin iglastych, berberysy, jeżówki i rozchodniki. Dzięki temu rabata przestała być taka "smutna" i monotonna. Wystarczyło dosadzić kolorowych roślin, by miejsce zyskało na atrakcyjności. W bezpośrednim sąsiedztwie miejsca wypoczynkowego wspólnie z mężem założyliśmy sad i warzywnik".



"W 2016 roku powstała rabata środkowa o owalnym kształcie, którą już trzykrotnie powiększałam, bo jak to często bywa u początkujących ogrodników, nie miałam świadomości, że tak szybko wszystko się rozrośnie. Nawciskałam więc tam roślin ile się dało, a potem poszerzałam, żeby zrobić im miejsce, zwłaszcza że podłoże tam przygotowałam z dużą ilością kompostu, więc rośliny się odwdzięczały i bujnie rosną. Posadziłam tu jako wyższe piętro: brzozę brodawkowatą, berberysy, modrzew, który przycinam i nie pozwalam mu rosnąć za wysoko. Poza tym trawy, klon palmowy, jeżówki, a dwa lata temu dosadziłam katalpę (Surmia). Jako wypełniacz dałam żurawkę Marmalade (Heuchera), która u mnie rośnie bardzo dobrze.


W tym samym czasie powstawała rabata od strony północno-zachodniej, która ze względu na niewielką odległość od domu ma szerokość zaledwie 1,35 m oraz długość 20 m. Nauczona własnym doświadczeniem, po usunięciu darni, wzbogaciłam ziemię dużą ilością kompostu. Rosną tam głównie iglaki tj. żywotniki zachodnie odmiany 'Smaragd', żywotniki zachodnie o kulistej formie odmiany 'Danica', oraz cyprysiki groszkowe 'Sungold'. Są też dwie brzozy a pod nimi hosty. Z brzegu od strony ulicy posadziłam hortensje i miskanty. Na początku rosły tam fiołki, które tak się rozsiewały, że musiałam się ich pozbyć, bo nie szło nad nimi zapanować. Zamiast nich teraz rosną żurawki oraz rozchodniki.".


Rok 2017 i kolejne wyzwanie ogrodowe

W 2017 roku w "Ogrodzie w krainie jezior" powstaje największa z rabat, ta o wymiarach 50 x 2,35 m. Pani Krystyna tak opisuje jej powstanie: "Do założenia tej rabaty przygotowałam się inaczej. Zobaczyłam w jednym z programów telewizyjnych, że zamiast zrywać darń, można jesienią wyłożyć na niej kartony, które do wiosny powinny się rozłożyć razem z darnią. Tak też zrobiłam, położyłam kartony na całej długości zaplanowanej rabaty. Następnie z mężem przysypaliśmy je dobrą ziemią, którą przywieźliśmy od rolników (kompostu już nie miałam) i tak zostawiliśmy na całą zimę. Wiosną mąż spulchnił całość kilkukrotnie glebogryzarką. I w tak przygotowane podłoże zaczęłam nasadzenia. Przez zimę przygotowałam sobie projekt, rozrysowałam, co i w jakich ilościach chcę posadzić i trzymałam się ściśle tego kupując rośliny. Nie były to już przypadkowe ilości czy gatunki. Większość zamówiłam przez Internet, bo u mnie słabo z zaopatrzeniem w sklepach ogrodniczych. Na nowej rabacie pojawiły się hortensje, trawy, jeżówki, rozchodniki, hakonechloa, żurawki i czosnki. Są też róże: okrywowa 'The Fairy' i rabatowa 'Bonica'. Z drzew mam jedną brzozę, trzy graby pospolite 'Fastigiata' oraz glediczję trójcierniową 'Sunburst'. Ponieważ rabata położona jest na granicy działki, jej najwyższe piętro stanowi żywopłot z tui 'Smaragd'. Ze względu na panujący tutaj surowy klimat, postawiłam na żelazne rośliny. Nie ma u mnie żadnych rarytasów, bo takie by sobie nie poradziły. Nie okrywam roślin na zimę, muszą sobie radzić same, jeśli nie przeżyją - trudno - zastępuję je innymi. W związku z tym, że podlewanie takiej ilości roślin stało się kłopotliwe pojawiła się w ogrodzie linia kroplująca.".
 

"W kolejnym roku (2018) wpadłam na pomysł, żeby oddzielić część ogrodu przy domu od altany i sadu. Tak powstała moja największa duma, czyli rabata z brzozami" - kontynuuje swoją opowieść Pani Krystyna. "Tutaj już nie rozkładałam kartonów, jesienią mąż spulchnił glebogryzarką darń i tak to pozostawiliśmy na zimę, żeby się rozłożyło i przy okazji wzbogaciło glebę. Na wiosnę powtórzyliśmy zabieg, ale już z dodatkiem przekompostowanych trocin iglastych. Do dziś nie wiem, czy to był dobry pomysł z tymi trocinami, ale wszystko rośnie znakomicie, więc chyba tak. Tutaj też przygotowałam projekt, którego się ściśle trzymałam. Nie kupowałam już przypadkowych roślin, z którymi później zazwyczaj nie wiedziałam co zrobić. Od strony sadu i altany jako tło posadziłam tak, jak i na innych rabatach tuje 'Smaragd'. Z brzegu rabaty hortensje bukietowe odmiany 'Limelight' przeplatałam miskantami, w środku posadziłam pięć brzóz pożytecznych 'Doorenbos' i pomiędzy nimi trawy oraz jeżówki purpurowe 'Southern Belle'. Dalej trzy kosodrzewiny, które niestety muszę przesadzić, ponieważ jako najniższe piętro posadziłam hakonechloe smukłą odmiany 'Albostriata' i tak jej się tam spodobało, że przerosła kosodrzewinę. To spowodowało, że średnie piętro rabaty stało się prawie niewidoczne. Postanowiłam zatem przesadzić w to miejsce miskanta chińskiego 'Gracillimus', którego z kolei między brzozami posadziłam za dużo. Przez zimę wymyślę, gdzie przenieść kosodrzewinę. Jako najniższe piętro przed hortensjami posadziłam trawę imperatę cylindryczną 'Red Baron', która pięknie się przebarwia jesienią na czerwono, dalej żurawki przeniesione z innej części ogrodu oraz wspomnianą wcześniej hokonechloe. Większej ilości gatunków roślin w ogrodzie nie planuję, by uniknąć chaosu i efektu przeładowania".


W ogrodzie Pani Krystyny najmłodszym założeniem jest rabata z 
magnolią, do której została dosadzona katalpa (Surmia) i która została wypełniona jeżówkami, rozchodnikami, różą, hortensją, trawami ozdobnymi, żurawkami, orlikami oraz szałwią. Rabata powstała zaledwie rok temu. Drzewa są jeszcze niewielkich rozmiarów, więc "pierwsze skrzypce grają" na niej przede wszystkim byliny i trawy. Większość tych rośliny Pani Krystyna pozyskała z innych części ogrodu, po rozdzieleniu nadmiernie rozrosłych się kęp. 

 

Plany na przyszłość

W najbliższym czasie Pani Krystyna chciałaby "zagospodarować trawnik za ogniskiem i stworzyć tam część leśną". Chce tak to zaaranżować, by nowe rabaty były prawie bezobsługowe, bo nie ukrywa, że pielęgnacja części ozdobnej zabiera bardzo dużo czasu. Część "leśna" będzie musiał radzić sobie sama. Warto w tym miejscu dodać, że pracę w tym bardzo dużym ogrodzie wykonują tylko dwie osoby - pani Krystyna wspólnie z małżonkiem. Maż pani Krystyny kosi trawniki, przycina drzewka i zajmuje się opryskami. Pani Krystyna projektuje, nasadza, nawozi i pieli. Widząc ogrom działki i ilość roślin, aż chce się powiedzieć "tytani pracy". Jestem pełna podziwu.

Na podsumowanie wpisu pozwólcie, że podrzucę kilka rad początkującym ogrodnikom. Jak widać również na przykładzie pani Krystyny, większość osób rozpoczynających swoją przygodę z ogrodem popełnia podobne błędy (ja również do tych osób należę). Najczęstszych z nich to: 
  • brak koncepcji (planu) przed przystąpieniem do nasadzeń,
  • sadzenie zbyt dużej ilości gatunków roślin; lepiej ograniczyć się do kilku lub kilkunastu gatunków, dzięki czemu nasz ogród będzie wyglądał spójnie i harmonijnie,
  • wytyczanie zbyt małych rabat w stosunku do posadzonych roślin, warto sprawdzać wielkość docelową sadzonych roślin, by uniknąć później ciągłego powiększania rabat, 
  • sadzenie roślin żywopłotowych za blisko ogrodzenia.     
Pani Krystyna przy zakładaniu kolejnych rabat, nauczona własnym doświadczeniem, starała się eliminować te błędy już na etapie planowania. Postawa godna naśladowania. Warto uczyć się nie tylko na własnych błędach, cudze - jak widać - też się świetnie do tego nadają 😉.


Na koniec chcę serdecznie podziękować Pani Krystynie za to, że znalazła czas, by na łamach mojego bloga opowiedzieć o swoim ogrodzie i historii jego powstania. Ponadto za udostępnienie zdjęć, bez których wpis może nie byłby mniej wartościowy, ale na pewno mniej kolorowy 😉. Trzymam kciuki za dalsze plany związane z ogrodem i jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała za kilka lat leśna część ogrodu. Jeśli Was też to interesuje, albo macie bezpośrednie pytania do Pani Krystyny, to polecam polubienie profilu "Ogrodu w krainie jezior" na Instagramie, gdzie na bieżąco są publikowane aktualne zdjęcia ogrodu. Zachęcam Was również do obejrzenia innych ogrodów na moim blogu, których historie znajdziecie w zakładce "Wasze ogrody".

Do szybkiego zobaczenia. 

PS Jeśli podobał się Wam dzisiejszy wpis, dajcie mi o tym znać w komentarzach pod postem. Konstruktywna krytyka również jest mile widziana 😉. 
 

piątek, 26 lipca 2019

Wyspa Daliowa we Wrocławiu

Piet Oudolf

Przed lipcowym wyjazdem do Wrocławia nie miałam pojęcia, że istnieje takie miejsce, jak Wyspa Daliowa. Trafiłam na ten skrawek lądu zupełnie przypadkiem, podążając z przyjaciółmi z Ostrowa Tumskiego, przez most Piaskowy, w kierunku wrocławskiego rynku. Rok temu będąc w stolicy Dolnego Śląska, minęłam wyspę dwukrotnie i nawet nie zaszczyciłam jej spojrzeniem. A wystarczyło skręcić tuż przed mostem w prawo, by "wpaść" na szumiące rabaty pełne jeżówek. Gapa ze mnie 😉. Na szczęście, tym razem, jakaś siła wyższa nade mną czuwała i nie pozwoliła mi już przejść koło wyspy obojętnie. W dalszej części artykułu przeczytacie o tym, co tam zobaczyłam, czego się dowiedziałam i dlaczego tak zachwyciło mnie to miejsce. Zapraszam.

WYSPA DALIOWA

Wyspa Daliowa jest naprawdę wyspą i można na nią dotrzeć tylko przez Wyspę Piasek. Jest najmniejszą z grupy wysp wschodnich na rzece Odrze we Wrocławiu. Przez lata zaniedbana i zapomniana nie przyciągała do siebie ani wrocławian, ani turystów. Na szczęście włodarze miasta sobie o niej przypomnieli i postanowili ten smutny stan rzeczy zmienić. Po trwającej ponad pół roku rewitalizacji obszarowej, w czerwcu 2017 roku oddano do dyspozycji mieszkańców i turystów zupełnie odmienione miejsce, moim zdaniem kolejną wizytówkę Wrocławia. Jeszcze w latach 20. XX wieku Wyspa Daliowa była zabudowana i zamieszkała. Po zniszczeniach wojennych została odbudowa i zagospodarowana, ale już jako teren zielony, gdzie mogli się spotykać mieszkańcy miasta. Od lat 80. i po powodzi w 1997 roku wyspa ulegała stopniowej degradacji. Poza zaniedbaną roślinnością i stosami gruzu i śmieci na wyspie nie było niczego innego.

jeżówki, trawy ozdobne, Piet Oudulf

JAK TO SIĘ ROBI WE WROCŁAWIU?

Nie widziałam Wyspy Daliowej przed rewitalizacją, dlatego też nie mogę, napisać Wam jak bardzo spektakularna była to zmiana. Dotarłam natomiast do zdjęć tego miejsca sprzed 2017 roku i tylko na tej podstawie stwierdzam, że Wyspa Daliowa przeszła naprawdę niesamowitą metamorfozę. Wcześniej były tam tylko zaniedbane drzewa, krzewy i wymagający pilnej interwencji trawnik. Co zmieniono? Tak naprawdę prawie wszystko. Zachowano tylko większość swobodnie rosnących na wyspie drzew owocowych i ozdobnych. Poddano je zabiegom pielęgnacyjnym. Wytyczono nowe ścieżki, które swoim przebiegiem i kształtem dopasowano do rosnących drzew oraz zachowano częściowo trawnik pod miejsce spotkań dla mieszkańców. Największa zmiana to oczywiście wprowadzenie dużych i lekko wyniesionych (50 cm) rabat bylinowych oraz duża, przykuwająca wzrok instalacja rzeźbiarska "Nawa". Patrząc na rabaty o naturalnym, dzikim, łąkowym charakterze, nie trudno odgadnąć czym i kim inspirowały się osoby, które je projektowały. Główną inspiracją przy doborze roślinności były oczywiście projekty znanego holenderskiego projektanta ogrodów Pieta Oudulf'a oraz słynny park High Line w Nowym Jorku, utworzony na nieużywanej linii kolejowej w zachodnim Manhattanie. 

Piet Oudolf

RABATY W STYLU PIETA OUDOLF'A

Piet Oudolf jest znanym holenderskim projektantem ogrodów. Słynie przede wszystkim z dużych założeń ogrodowych, które zaprojektował w wielu miejscach na świecie. To właśnie Oudolf przyczynił się do rozpowszechnienia, tak modnego w ostatniej dekadzie, trendu w projektowaniu rabat inspirowanych naturalnymi łąkami, gdzie obok miękko falujących traw, rosną kolorowe byliny i rośliny dziko występujące w danej okolicy. Oudolf, jak nikt inny wcześniej, potrafi z ogromnym wyczuciem łączyć rośliny ozdobne z roślinami do niedawna uważanymi za chwasty.

jeżówki, trawy ozdobne, Piet Oudolf

Nie jest tajemnicą, że jestem fanką holenderskiego projektanta, stąd też wynika cały ten mój zachwyt Wyspą Daliową, na której łącznie utworzono ponad 615 m kw. mieszanych rabat bylinowych i posadzono 7,5 tys. roślin. Tę ilość widać gołym okiem. W dwa lata po otwarciu wyspy dla zwiedzających rośliny są bujne i "wylewają się" ze swoich grządek, skutecznie przy tym ograniczając wzrost ewentualnych chwastów i znacząco redukując ilość potrzebnych zabiegów porządkowych i pielęgnacyjnych. Kolorystykę rabat dopasowano do istniejących na wyspie drzew. W szczególności do kwitnących na biało i różowo drzew owocowych. Oprócz bieli i różu wprowadzono akcenty żółte i fioletowe. Same rabaty o miękkiej linii brzegowej ładnie "opływają" ścieżki oraz plac, na którym stoi "Nawa" (rzeźba znanego polskiego artysty, architekta i projektanta - Oskara Zięty). Udało mi się nawet wyszperać dla Was w sieci wykaz posadzonych na wyspie roślin. Do nasadzeń użyto:
  • jeżówki purpurowej "Magnus Superior",
  • jeżówki purpurowej "White Swan",
  • łubinu trwałego "The Chatelaine",
  • perowskii "Blue Spire",
  • szałwii omszonej "Caradonna",
  • czosnku aflatuneńskiego "Purple Senstaion",
  • czosnku główkowatego,
  • trzcinnika krótkowłosego,
  • trzcinnika ostrokwiatowego "Karl Foerster",
  • ostnicy Jana,
  • oraz kopru włoskiego "Purpureum".

Piet Oudolf

jeżówki, trawy ozdobne

Wszystkie zasadzone na wyspie rośliny są ogólnie dostępne w szkółkach, nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by taką rabatę stworzyć we własnym ogrodzie. Właściwie prawie nic. Bo jeśli tak jak ja, nie macie już wolnego miejsca w ogrodzie, to rzeczywiście może być trudno 😉. Z dokumentacji biura projektowego, odpowiedzialnego za projekt rewitalizacji wyspy, wyczytałam, że nie tylko kolorystyka roślin decydowała o ich wyborze, ale również atrakcyjność przez większą część roku, ze szczególnym uwzględnieniem zimy. Wyobrażacie sobie te wszystkie trawy i jeżówki przyprószone śniegiem lub skrzące się od szronu? Bo ja tak; bez trudu. Po prostu bajka...

Oprócz rabat coś jeszcze spodobało mi się w tej realizacji. Duży plus za ścieżki wykonane z TerraWay - mineralno-żywicznej nawierzchni wodoprzepuszczalnej oraz z luźnego kruszywa naturalnego. Jak dobrze, że nikt nie wpadł na pomysł użycia tam kostki brukowej, której w naszym kraju wręcz się nadużywa i którą brukuje się dosłownie wszystko. To dopiero byłaby zgroza!

jeżówki, trawy ozdobne, Piet Oudolf

Reasumując. Jeśli mieszkacie we Wrocławiu lub wybieracie się do tego pięknego miasta, koniecznie tam zajrzyjcie (oczywiście, jeśli dotąd tego nie zrobiliście 😉). Ostrzegam, kręci się tam sporo ludzi. Bo miejsce piękne, a i znajdująca się na wyspie instalacja rzeźbiarka Zięty, przyciąga tłumy chcących zrobić sobie w jej pobliżu zdjęcie. Sama sobie takie zrobiłam 😉. I oto chyba przede wszystkim chodziło, w całej tej rewitalizacji obszarowej wyspy, by znów przyciągała ludzi, by już nikt nie omijał jej szerokim łukiem. Wiem, że wielu wrocławian było oburzonych kwotą, za jaką odrestaurowano wyspę i kwotą, jaką miasto zapłaciło za rzeźbę Zięty (łącznie 1 mln 348 tys. złotych), ale moim skromnym zdaniem, jako turystki i miłośniczki pięknych ogrodów i wszystkiego co zielone, było warto! Jako łodzianka zazdroszczę mieszkańcom Wrocławia tego cudownego miejsca (i kilku innych również 😉).


PS Czy ktoś z drogich czytelników może wie, skąd wzięła się nazwa wyspy? Mimo wzmożonych poszukiwań nie udało mi się, znaleźć odpowiedzi na to pytanie a ciekawa jestem okrutnie. Więc jeśli ktoś z Was wie, to proszę uprzejmie tą wiedzą ze mną się podzielić. Do usłyszenia!