przy północnej ścianie pałacu górują lipy |
Po prawej stronie widać doskonale zachowane budynki gospodarcze |
Wkraczając do ogrodu, już od furtki wita nas soczysta zieleń i… cisza. Nie dociera tutaj zgiełk ruchliwej ulicy. Światło przyjemnie przesącza się przez dach zielonych liści. Trudno uwierzyć, że jest się w samym centrum dużego miasta.
W najwyżej położonym punkcie wznosi się pałac, który majestatycznie góruje nad ogrodem. Stojąc na szczycie pałacowych schodów, możemy zobaczyć, w pełnej okazałości, główną oś widokową ogrodu; położone centralnie: owalny kwietnik (obecnie nieobsadzony żadną roślinnością), nieckę basenu z fontanną oraz na samym końcu osi, budynek niewielkiego pawilonu ogrodowego.
główna oś widokowa ogrodu |
strome szerokie schody pałacowe |
boczne schody prowadzące do dalszej części ogrodu |
rzeźba opleciona wszędobylskim bluszczem |
Pokonując łukowe schody docieramy do
dużego i dość płytkiego basenu z fontanną pośrodku, okolonego różanymi
rabatami. Ta część ogrodu jest tą najniżej położoną. Jak udało mi się dowiedzieć, sama fontanna jest sprawna. Nie jest
jednak uruchomiana z powodu nieszczelności basenu, który napełnia się wodą
tylko w czasie ulewnych deszczy. Instytut Europejski, który jest właścicielem
pałacu i ogrodu, gromadzi obecnie fundusze na jego odrestaurowanie.
pałac z tego miejsca prezentuje się naprawdę okazale |
mur przyporowy nad basenem obrośnięty bluszczem i pięciornikami... różowi się tu krzewuszka, a kwitnący na liliowo krzew to oczywiście rododendron |
Na dnie niecki
basenowej zachowała się oryginalna mozaika o kwiatowych motywach. Między innymi też z tego to powodu, ewentualny remont basenu, musi odbyć się pod nadzorem konserwatora
zabytków.
Pozostawiamy za sobą basen, mijamy dęby i podążamy dalej ku
niewielkiemu murowanemu pawilonowi ogrodowemu. Docieramy do niego alejką, przy
której rosną duże i zapewne wiekowe cisy. Niewielki pawilon wybudowano wzorując
się na barokowych altanach Wersalu. Jest to budowla o ściętych narożnikach,
owalnych oknach i kolumnowej oprawie drzwi.
Nad wejściem do pawilonu znajdują się trójkątne naczółki, a całość przykryta jest wysokim mansardowym dachem. Pawilon architektonicznie nawiązuje do tej
samej konwencji co pałac. Podłoga pawilonu została wyłożona mozaiką z prostym
wzorem w centralnej części.
Na tyłach pawilonu rosną dwie okazałe brzozy, a sam budynek
otoczony jest dwoma pierścieniami żywopłotu z bukszpanu.
wszystkie latarnie w ogrodzie zostały niedawno odnowione |
widok na pawilon od ulicy Sienkiewicza |
Końcowym punktem ogrodu jest brama znajdująca się przy ulicy Sienkiewicza. Interesujące jest również sąsiedztwo ogrodu. Od strony północnej są to ruiny dawnej fabryki (przędzalnia
wełny czesankowej „Dąbrówka”).
obrośnięte winobluszczem ruiny dawnej fabryki |
Od strony południowej - nowoczesny biurowiec Ericpol. Pełen kontrast.
Aby łatwiej było rozeznać się w topografii zespołu pałacowego Schweikertów przygotowałam dla Was mapkę z zaznaczonymi najważniejszymi elementami.
NIEZWYKŁA ROŚLINNOŚĆ
W ogrodzie, który w chwili obecnej bardziej przypomina park, królują przede wszystkim drzewa. Większość z nich to ponad stuletnie okazy. Spacerując alejkami mogłam nacieszyć oczy widokiem potężnych kasztanowców, w tym rzadko spotykanego kasztanowca czerwonego.
kwiatostan kasztanowca czerwonego |
Ponadto rośną tu, i mają się dobrze, klony palmowe.
pięknie wybarwione oskrzydlone owocki klonu palmowego |
Niedaleko pałacu, od strony północnej, rośnie platan jesionolistny o wyjątkowej korze. Przez wiele, wiele lat jego pień porastał bluszcz,
zupełnie zakrywając korę. Pnącze systematycznie zaczęto usuwać, bo
zagrażało samemu drzewu, będącemu, a jakże! Pomnikiem przyrody.
W czasie dalszej wędrówki spotkałam inne intrygujące drzewo. Zwróciłam na nie
uwagę z powodu specyficznego ułożenia konarów. Z pewnej perspektywy wydaje się,
że konary tworzą prawie idealny okrąg. Po bliższym przyjrzeniu się równie ciekawe okazały
się liście.
Przyznaje, że w przypadku tego drzewa musiałam się
skonsultować. Z wiarygodnego źródła dowiedziałam się, że to tulipanowiec amerykański.
piękna rozłożysta magnolia górująca nad parterowym kwietnikiem |
Tuż u podnóża schodów pałacowych rosną dwie ogromne magnolie. Są najstarszymi magnoliami w Łodzi. Niestety spóźniłam się i nie dane było mi podziwiać
tych pięknych drzew w pełnym rozkwicie. Mniejsza z magnolii miała jeszcze kilka
kwiatów, boleśnie uświadamiając mi, jaki widok straciłam.
W ogrodzie rośnie też dużo krzewów. Przede wszystkim wiekowe cisy. To nie one jednak najbardziej przyciągnęły mój wzrok, a trzymetrowa kalina sztywnolistna. Miałam szczęście, bo była w pełni
kwitnienia. Jej biało- kremowe kwiaty zebrane są w baldachy. Wystające ponad
kielich kwiatu pręciki nadają baldachom oryginalnego, puszystego wyglądu. Okazuje się, że kalina sztywnolistna ma mocny, lekko duszący
zapach.
W ogrodzie kwitły jeszcze lilaki (bzy), rododendrony oraz duży rozłożysty krzew złotlinu chińskiego, który cały był obsypany drobnymi żółtymi kwiatami, stanowiąc piękną plamę koloru na tle ciemnej zieleni.
W ogrodzie fabrykanta Roberta Schweikerta spędziłam trzy godziny. Trzy cudowne godziny, w czasie których spacerowałam, fotografowałam i podziwiałam kunszt dawnego projektanta. Zachwycił mnie układ ogrodu, potężne drzewa, duże połacie rosnącego bluszczu, obrośnięte winobluszczem mury ogrodzenia oraz liczne cieniste zakątki. Dużo obiecywałam sobie po tym miejscu i nie zawiodłam się.
Sam pałac, szczególnie w porównaniu z innymi łódzkimi pałacami fabrykantów, może wydawać się niepozorny. Jednak w roku 1910, kiedy to został wybudowany, wyposażono go w najnowocześniejsze nowinki techniczne. Między innymi w kuchenny piec gazowy (pierwszy w Europie!), który w doskonałym stanie zachował się do dziś. Nie uwierzycie, ale w pałacu był również... odkurzacz centralny! Takich nowoczesnych udogodnień posiadał dużo więcej, ale to już temat na oddzielny tekst. Może kiedyś... kto wie.
Na koniec chciałabym podziękować następującym osobom:
Przede wszystkim Łukaszowi Mastalerzowi — pracownikowi Instytutu Europejskiego, dobremu duchowi tego miejsca i mojemu przewodnikowi, dzięki któremu mogłam zwiedzić ogród, sfotografować go i opisać na swoim blogu. Ponadto kolegom i koleżankom ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Obiecanej, którzy zawsze odczuwalnie wspierają mnie w rozwijaniu mojej ogrodniczej i blogowej pasji. I na koniec: Zielnikowi łódzkiemu oraz p. Robertowi Sadowskiemu z drzewapolski.pl za szybką i owocną konsultację dendrologiczną.
Gdyby nie oni, ten tekst nigdy by nie powstał! Serdeczne dziękuję.
Faktyczne ogród jest przepiękny! Nie znałam od tej strony Łodzi i będąc tam drugi raz na pewno zwrócę uwagę na zieleń. Mozaika w basenie -wow :) ktoś miał fantazję :)
OdpowiedzUsuńPiękne, klimatyczne miejsce :) Będę niebawem w tamtych okolicach to postaram się je odwiedzić :)
OdpowiedzUsuń