środa, 29 marca 2017

Kosaciec żyłkowany (Iris reticulata)

W cyklu "Roślina miesiąca" przedstawiam wam uroczego kosaćca żyłkowanego odmiany 'Katherine Hodgkin'. Jest jedną z najpiękniejszych roślin kwitnących w marcu.


Nasz marcowy bohater jest rośliną cebulową pochodzącą z Kaukazu. Dorasta do niewielkich rozmiarów (max. do 15 cm). Z jednej cebulki wyrastają tylko dwa długie, smukłe liście, które rozpoczynają wzrost w czasie kwitnienia i rośną dalej po przekwitnięciu kwiatostanu. Kosaciec żyłkowany zasycha na przełomie czerwca - lipca. Znika wtedy zupełnie z powierzchni ziemi. Jest to naturalne zjawisko, które oznacza przejście rośliny w stan spoczynku. Długość kwitnienia uzależniona jest od pogody. W sprzyjających warunkach tj. przy chłodnej i suchej pogodzie może kwitnąć nawet 6 tygodni.


Najładniej prezentuje się posadzony w grupach. Będzie ozdobą każdego ogrodu skalnego, czy rabat bylinowych. Można go również sadzić do płytkich donic i mis. Lubi stanowiska ciepłe, słoneczne lub półcieniste wiosną i lekko zacienione latem. Dlatego też warto sadzić je w pobliżu krzewów. Kosaćce żyłkowane wymagają przepuszczalnej, żyznej gleby, o odczynie obojętnym. Na ziemiach ciężkich wymagają drenażu podłoża. U mnie rośną w sąsiedztwie krzewuszki, gdzie wczesną wiosną mają pełne słońce, a latem są ocieniane przez krzew. Rosną w ziemi piaszczystej, ale wyściółkowanej korą. Ściółka chroni je przed mrozem zimą i przed nadmiernym wysychaniem podłoża w okresie wiosennym, kiedy to wymagają sporej ilości wilgoci.


Kosaćce żyłkowane sadzimy do gruntu jesienią, na głębokość 7-8 cm. Rozmnażamy podobnie, jaki inne rośliny cebulowe, przez oddzielnie cebulek przybyszowych. Robimy to czerwcu. Wykopujemy ich cebule z ziemi, oczyszczamy i przechowujemy w suchym miejscu aż do września, kiedy to ponownie sadzimy je do ziemi. Najlepiej przechować je w skrzyneczkach lekko przysypane odkwaszonym torfem. Kosaćce żyłkowane nawozimy jesienią poprzez wymieszanie ziemi z kompostem oraz wiosną już po zakończeniu kwitnienia, nawozem do pomidorów lub siarczanem potasu.

Inne odmiany kosaćca żyłkowanego:


Jeśli interesują cię inne rośliny kwitnące wczesną wiosną na moim blogu znajdziesz informacje o ciemierniku białym oraz ranniku zimowym - pierwszych roślinach zwiastujących nadejście wiosny. Zapraszam.

niedziela, 26 marca 2017

Magia ogrodu zamkniętego w szkle

Buszując jakiś czas temu po sieci, natknęłam się na hasła "las w słoiku" i "ogród w butelce". Zaciekawiło mnie to tak bardzo, że postanowiłam zgłębić temat. Przeczytałam więc parę artykułów poświęconych tej tematyce oraz kilka wywiadów z osobami, które zajmują się tym zawodowo lub hobbistycznie. Powiem wam, że sama chętnie stworzyłabym sobie takie małe cudo zamknięte w szkle na własny użytek, a właściwie by móc je podziwiać każdego dnia. No dobrze, ale co to są właściwie te lasy i ogrody w słoikach? To nic innego, jak niewielkie rośliny rosnące w szklanych naczyniach. Taki zminiaturyzowany ogródek w szklanej bańce.

foto: Christopher Michel
Uprawa roślin w szklanych naczyniach, nie jest być może niczym niezwykłym ani odkrywczym. Bowiem słoik, butla czy wazon jest tak samo dobrym naczyniem do ich uprawy, jak doniczka. No dobrze, ale co się stanie, jeśli nasze szklane naczynie z posadzonymi roślinami, szczelnie zamkniemy? Nasz las/ogród przeżyje czy umrze? Odpowiedzi dostarczyła historia pewnego emeryta hobbysty.

W styczniu 2013 roku w DAILY MAIL ukazał się wywiad z osiemdziesięcioletnim emerytowanym inżynierem elektrykiem Davidem Latimerem. Świat ujrzał fotografie przedstawiającą pana Davida z wielkim szklanym balonem w obcięciach, po korek wypełnionym bujną zieloną rośliną.


Co w tym niezwykłego? Wszytko! Zacznijmy jednak od początku. Pan Latimer nudząc się w Niedzielę Wielkanocną, w 1960 roku (to nie pomyłka) postanowił założyć ogród w butelce. Wykorzystał do tego celu balon po kwasie siarkowym. Jak wspominał - to był okres, kiedy przemysł chemiczny rezygnował z opakowań szklanych na rzecz opakowań z tworzyw sztucznych i za przysłowiowe grosze można było nabyć szklane naczynia, nawet takie 45-litrowe. Do oczyszczonego balonu wsypał kompostu i przy użyciu drutu posadził sadzonki trzykrotki. Szklane naczynie postawił jakieś 2 m od okna, by zapewnić roślinie dostęp do światła i dość często obracał, by roślina rosła równomiernie z każdej strony. I oczywiście od czasu do czasu podlewał. W 1972 roku ostatni raz podlał swój ogród w szklanej butli i wtedy też zdecydował się zamknąć go na dobre. Kto szybko policzy, ile lat minęło od 1972 do 2013 roku, kiedy to ukazał się wywiad? 41! Czterdzieści jeden lat bez podlewania i bez dostępu powietrza? Czy to możliwe?

Okazuje się, że tak. W zapieczętowanej przestrzeni wytworzył się całkowicie samowystarczalny ekosystem. Docierające z zewnątrz światło dostarczało roślinie energii niezbędnej do rozwoju i produkcji substancji odżywczych. Zjawisko to nosi nazwę fotosyntezy. Roślina wykorzystywała oddychanie komórkowe m.in. do rozkładu obumarłych szczątków. Bakterie występujące w glebie pochłaniały tlen wyprodukowany przez roślinę i wytwarzały dwutlenek węgla, który roślina ponownie wykorzystywała w procesie fotosyntezy. Woda w naczyniu również krążyła w obiegu zamkniętym. Wilgoć wchłaniana z podłoża przez korzenie zostawała uwalniana przez parowanie, a po skropleniu powracała do gleby. Fascynujące prawda? Ten samowystarczalny proces był jednym z powodów, dla których NASA prowadziła badania nad wprowadzaniem roślin do kosmosu. 

foto: Anne-Lise Heinrichs
Najlepsze jest to, że taki ogród/las w szklanym naczyniu możemy zrobić sobie sami lub po prostu go kupić. 

Do stworzenia własnego ogrodu w szkle potrzebne będą:
  • duże naczynie szklane (słoik, butelka, bańka itp.); im większe będzie naczynie lub jego otwór, tym łatwiej będzie nam posadzić rośliny
  • ziemia uniwersalna
  • aktywowany węgiel drzewny (do kupienia w aptece lub sklepach zoologicznych) 
  • czysty piasek np. taki do akwariów
  • dwie-trzy nieduże roślinki o podobnych wymaganiach 
  • czysta woda 
  • narzędzie do sadzenia np. łyżka

Kiedy mamy już to wszystko przystępujemy do tworzenia własnej "biosfery".

Na dno czystego i suchego naczynia wsypujemy piasek, na który sypiemy warstwę rozdrobnionego aktywowanego węgla drzewnego, a następnie ziemię. Wysokość, na jaką należy usypać podłoże, zależy od wielkości systemu korzeniowego roślin oraz od wysokości samego naczynia. Usypane w naczyniu podłoże lekko ugniatamy. Następnie sadzimy nasze roślinki. Ważne jest, by posadzić je tak, by nie dotykały szklanych ścianek naczynia. Jeśli nasze naczynie jest wysokie i ma wąski otwór, potrzebne będą nam narzędzia z długimi trzonkami. Może to być łyżka z przedłożonym za pomocą patyka trzonkiem lub jakaś drewniana szpatułka. Na koniec podlewamy nasz mini ogródek, najlepiej przy pomocy słomki i zamykamy naczynie. Uwaga! Na początku naszej przygody z ogrodem zamkniętym w szkle należy uważnie go obserwować. W przypadku zaparowania naczynia trzeba na godzinę lub dwie uchylić zamknięcie, by wilgoć odparowała i nie zaszkodziła naszym roślinom. W przypadku otwartych pojemników roślinki podlewamy spryskiwaczem średnio dwa razy w tygodniu. Niezależnie od tego, czy nasz pojemnik będzie zamknięty, czy otwarty, najlepszym rozwiązaniem będzie obserwowanie ziemi i nawilżanie jej wtedy, kiedy będzie już lekko przesuszona. Pamiętajmy by nasz mini ogródek/las odstawić w miejsce umiarkowanie nasłonecznione i z dala od kaloryferów. Wszystko to razem pozwoli nam cieszyć się jego widokiem długie miesiąca, a nawet lata. 

Rośliny, które możemy posadzić w szklanych pojemnikach:
  • lubiące warunki wilgotnepaprocie, bluszcze, pnące fikusy, widliczki, orchidee, bromelie, fitonie, niedośpiany.
  • lubiące warunki suchegrubosze, draceny, kaktusy, eonium, eszewerie.

Jak sami widzicie, nie jest to zbyt skomplikowane. Ikea w ubiegłym roku organizowała nawet warsztaty dla dzieci pt. "Las w butelce". Jeśli jednak uważacie, że samodzielne stworzenie mini ogródka, jest poza waszymi możliwościami, to zawsze istnieje opcja zakupienia "gotowca" u specjalisty np. w GreenBells lub Forest Forever. Cena uzależniona jest przed wszystkim od wielkości i kształtu użytego naczynia, i waha się od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.

źródło: Pracownia artystyczna "GreenBells"

źródło: Forest Forever
Uprawa roślin w zamkniętych naczyniach jest doskonałym wyborem dla osób, które nie mają czasu na codzienne doglądanie roślin doniczkowych. Minimalny wysiłek, a jaki efekt! To, w którym miejscu w waszym domu, postawilibyście swój las w butelce? W salonie, czy sypialni? Na komodzie, czy na innym meblu? A może jesteście już szczęśliwymi posiadaczami lasu/ogrodu w butelce? Jeśli tak, to koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami w ich pielęgnacji, w komentarzach pod postem. Pozdrawiam. 

poniedziałek, 20 marca 2017

Targi Produktów Świątecznych i Okazjonalnych

Targi Produktów Świątecznych i Okazjonalnych

Wyobraźcie sobie duuużą halę targową pełną stoisk z artykułami dekoracyjnymi oraz z kwiatami zarówno żywymi, jak i sztucznymi. Już? Ok. No to jeszcze dorzućcie gęsty tłum i będziecie mieli jako takie pojęcie o tym, jak wyglądały tegoroczne targi "Special Days" w Poznaniu. Jeśli wyobraźnia was zawodzi, śpieszę z pomocą i podrzucam zdjęcia. Uczciwie uprzedzam, będzie ich sporo. Zaczynamy!
W ramach targów SPECIAL DAYS odbyło się wiele wydarzeń związanych z florystyką. Między innymi konkurs zorganizowany przez Stowarzyszenie Naukowo – Techniczne Inżynierów i Techników Ogrodnictwa oraz MTP, w którym wzięło udział 20 kwiaciarń z całej Polski. Niezwykłe efekty ich pracy w postaci bukietów i kompozycji kwiatowych witały już od progu każdego odwiedzającego pawilon 6A. Uwierzcie mi. Widząc te wszystkie kwiatowe cuda, czułam się jak dziecko w sklepie ze słodyczami 😉. 


I miejsce w kategorii "Bukiet dla kobiety" - Artemi, Poznań


I miejsce w kategorii kompozycja w naczyniu pt. "Powiew wiosny" - Jukka, Tarnowo Podgórne

"Kwiaty, ziele..." Poznań


kochamkwiaty.pl - Rzeszów


"ARS" Wałbrzych


Pracownia Florystyczna "Flower Power" Lublin


Pracownia Florystyczna "Perełka" Gniezno


Kwiaciarnia "Bajka" Zielona Góra


Pracownia Florystyczna "Perełka" Gniezno


Kwiaciarnia "Gardenia" Poznań


Salon Dekoratorski "Rokoko" Łódź


Manufaktura Kwiatów, Poznań

Która kompozycja najładniejsza? Trudny wybór. Nie byłabym w stanie wybrać jednej, bo większość szalenie mi się podobała. Choć jeśli już, to pewnie byłby to bukiet z anemonami z Manufaktury Kwiatów — mam do nich słabość. Jedna kompozycja wydała mi się szczególnie oryginalna. To ta, do której stworzenia wykorzystano żarówki. Nazwałam ją na własny użytek Energy bouquet". Co ciekawe powstała w kwiaciarni z mojego rodzinnego miasta, w której sama kilka razy zamawiałam kwiaty. Jaki ten świat mały...

Salon Dekoratorski "Rokoko" Łódź

niedziela, 12 marca 2017

Targi ogrodnicze w Poznaniu

targi ogrodnicze w Poznaniu

Datę 4 marca 2017 zaznaczyłam w kalendarzu na czerwono - trzema wykrzyknikami. Tego dnia, bladym świtem, bo o 5 nad ranem, wyruszyłam do Poznania na Międzynarodowe Targi Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu "GARDENIA". Jako szanująca się miłośniczka tematyki ogrodowej po prostu musiałam tam być! 

Stwierdziłam, że to dobry i niesztampowy sposób na rozpoczęcie nowego sezonu ogrodniczego. Rzeczywiście, na widok pierwszej z brzegu zielonej wystawy zapomniałam o bożym świecie. Nie ukrywam, że jadąc na targi liczyłam przede wszystkim na trochę inspiracji oraz nowinek. Z tym było krucho. Ponadto (o święta naiwności!) całkiem pociągająca wydawała mi się możliwość spędzenia kilku godzin w otoczeniu ludzi podobnie zbzikowanych na punkcie zieleni, co ja. Powiem tak. Trzeba uważać na to czego się pragnie, bo czasem nasze marzenia się spełniają, a później bolą nas podeptane palce u stóp 😉.

targi ogrodnicze

Część wystawiennicza
Niby wiedziałam, że targi to nie ogrody pokazowe, a i tak nie uniknęłam rozczarowania. Na żadne stoisko nie zareagowałam okrzykiem: wow! Zaledwie kilka odpowiadało mojemu poczuciu estetyki. Zdecydowana większość była nijaka, a w kilku przypadkach odniosłam wrażenie, że wystawcy nawet nie próbowali w ciekawy sposób zaaranżować prezentowanych rośliny, czy choćby zamaskować nieestetycznych plastikowych donic. Tylko kilku wystawców zdobyło się na kreatywność. 

targi ogrodnicze

targi ogrodnicze

targi gardenia w Poznaniu

targi ogrodnicze

targi ogrodnicze


Kiermasz
Co do kiermaszu… no cóż, kupiłam tylko irysy odmiany Germanica w kolorze Black Night. Trzeba było mieć dużo samozaparcia, by przez gąszcz kupujących i wybierających, dopchać się do interesującego nas miejsca. Dzielnie próbowałam przez godzinę. W końcu skapitulowałam i stwierdziłam, że tak się nie da. Odpuściłam sobie zakupy bez żalu i wiecie co? Chyba niewiele straciłam. Z uwagi na porę roku, na kiermaszu dostępne były przede wszystkim lilie, irysy, dalie, begonie i róże, w cenach ciut niższych od tych oferowanych w centrach handlowych. Sporo nasion. Poza tym magnolie i inne krzewy kwitnące wczesną wiosną. Najwięcej było ciemierników. Tylko jedno stoisko znacząco różniło się od pozostałych, bo oferowało rośliny owadożerne.

targi ogrodniczy